Gdy nadchodzą upragnione wakacje, wiele osób kupuje, często przez internet, wczasy w atrakcyjnych miejscach. Zwykle dostają przy tym jakieś obszerne dokumenty, coś tam podpisują, ale w głowie mają raczej plażę i palmy niż formularze. A potem okazuje się, że hotel nie taki, plaża za daleko i wracają niezadowoleni. Jak uniknąć takiego obrotu spraw?
Może i te załączniki wyglądają mniej atrakcyjnie od obrazków z pięknymi krajobrazami, ale są bardzo ważne. Ustawa o imprezach turystycznych i powiązanych usługach wymaga od organizatorów takich imprez oraz od biur będących agentami sprzedaży, by przedstawiali klientom ogólne warunki świadczenia usług. Powinni przedstawić obszerne informacje dotyczące wymogów paszportowych, wizowych, koniecznych szczepień itd. Jeśli na przykład impreza odbywa się w kraju, gdzie do wjazdu wymagany jest paszport i wiza, to zwykle organizator uprzedza, że ten paszport powinien być ważny co najmniej jeszcze przez 6 miesięcy po powrocie z imprezy. Jeśli jest wymagana wiza, to na ogół klient dostaje szczegółową instrukcję, jak się o nią starać. Ustawa, o której wspomniałam, w bardzo szerokim zakresie chroni interesy klientów biur podróży. Nie zwalnia to jednak takiego klienta z zapoznania się z warunkami świadczenia takiej usługi. Taka lektura, może niezbyt fascynująca, pozwala uniknąć nieporozumień i sporów sądowych o zmarnowane wakacje. Co jeszcze istotne, w odróżnieniu od innych transakcji przez internet, w przypadku usług turystycznych nie można odstąpić od umowy w ciągu 14 dni od jej zawarcia i nie ponosić żadnych kosztów. Oczywiście można ją rozwiązać, ale ponosi się przy tym pewne koszty rezygnacji.
Czytaj więcej
Na mocy ustawy budżetowej, zwanej przez prezydenta Donalda Trumpa „One Big Beautiful Bill Act”, S...
A jeśli jednak nie przeczytamy tych dokumentów?
Wtedy dochodzi, i to wcale nierzadko, do sytuacji, gdy turysta dopiero na lotnisku odkrywa, że ma od kilku miesięcy nieważny paszport albo że nie uzyskał wizy, choć powinien był to zrobić. Być może wiele osób jest przyzwyczajonych do podróżowania bez paszportu po Europie, ale jednak wciąż wyjeżdżając poza Unię Europejską taki dokument jest wymagany. Zdarza się też, że klient biura zostaje w kraju, bo tylko wydawało mu się, że opłacił imprezę. Znam przypadek, gdzie klient dostał wstępne potwierdzenie zamówienia udziału w imprezie, ale z jakichś względów jego bank cofnął przelew i do płatności nie doszło. Klient tego nie zauważył, choć powinno go zdziwić, że nie dostaje dokumentu świadczącego o zawarciu umowy o imprezę turystyczną, a nie tylko wstępną rezerwację. Niestety, w takich przypadkach organizator imprezy nie może odpowiadać za to, że nie doszła ona do skutku.
Mówi pani o przypadkach ludzkiego roztargnienia. Ale przecież zdarzają się przypadki, że turyści są zawożeni do innego hotelu, niż chcieli albo standard tego hotelu jest niższy, niż był w ofercie.
Tu też nie zawsze jest winien organizator. Znam z praktyki sytuację, gdy klienci biura trafili do hotelu na Krecie i uważali, że zawieziono ich nie tam, gdzie trzeba. Potem okazało się, że nazwa hotelu jest identyczna z tym, do którego chcieli trafić, ale jest on położony w zupełnie innym miejscu, o 300 km od tego, o którym myśleli. Gdy sprawą zajął się sąd, okazało się, że organizator wyjazdu dokładnie poinformował klientów o lokalizacji, a dowodem na to było m.in. nagranie rozmowy telefonicznej, w której pracownik biura podróży szczegółowo to wyjaśniał. Sąd uznał, że dziś każdy w praktyce ma dostęp do internetu i może bez większego trudu sprawdzić takie detale jak lokalizacja hotelu. Dlatego nie przyznał odszkodowania turystom, którzy chcieli obarczyć organizatora turystyki odpowiedzialnością za to, że nie dojechali tam, gdzie chcieli. Zresztą dziś sądy w podobnych sprawach często przyjmują koncepcję takiego „świadomego klienta”, który sam powinien weryfikować informacje z biura podróży.
Czytaj więcej
Na urlopie wiele sytuacji może nas zaskoczyć albo zawieść nasze oczekiwania. Samolot może się opó...