Projekt nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, który ministerialny zespół przedstawił branży, przewiduje restrykcje dotyczące reklamy suplementów diety. Czy rynek suplementów rzeczywiście wymaga osobnych zapisów?
Ewa Rutkowska: Dotychczasowe regulacje dotyczące suplementów były lakoniczne, ale przede wszystkim brakowało egzekwowania prawa. W rezultacie reklamy suplementów wprowadzały w błąd, sugerując, że mają właściwości podobne do leków, podczas gdy tylko uzupełniają dietę. Zauważył to w 2015 r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) oraz główny inspektor sanitarny (GIS), a w 2017 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała krytyczny raport w tej sprawie. W odpowiedzi branża suplementów diety w ramach samoregulacji przyjęła kodeks dobrych praktyk reklamy, ustanawiając też sąd dyscyplinarny do jego egzekwowania. To widać nie wystarczało.
W projekcie najbardziej dostaje się markom parasolowym. Czy słusznie?
Uznaje je automatycznie za wprowadzające konsumenta w błąd. To pójście na skróty, bo tak może, ale nie zawsze musi być. Marki parasolowe to wspólne człony stosowane w nazwach różnych produktów. Ich użycie jest szczególnie newralgiczne, gdy stosuje się je do różnych kategorii produktowych: leków, suplementów diety, wyrobów medycznych i kosmetyków. Może to wzmagać błędne postrzeganie cech danego produktu. Suplementy mają postać podobną do leków, np. są sprzedawane w kapsułkach wyciskanych z blistra. Konsument może nie doczytać napisu „suplement diety" małą czcionką na opakowaniu, a nawet jeśli doczyta, rzadko rozumie, co oznacza. Marka parasolowa wspólna z lekiem może pogłębić przekonanie, że suplement jak lek został przebadany i jest produktem wyższej kategorii. Ale liczy się całokształt przekazu. Podstawową zasadą powinien być tutaj zakaz wprowadzania konsumenta w błąd, który jest wyrażony w teraz obowiązujących przepisach. Tyle że nie był należycie egzekwowany. Zakaz marek parasolowych nie rozwiąże tego problemu.
Czy marki parasolowe w suplementach diety można całkowicie wykluczyć?