KNF wpisała na listę ostrzeżeń publicznych kolejne trzy firmy. Co musi się stać, by trafić na tę listę? - pytał swego gościa red. Mateusz Rzemek w studiu tv.rp.pl.
- Wpis na listę oznacza, że KNF złożyła do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wpisany podmiot. Chodzi o działalność bez wymaganego prawem zezwolenia. Na liście są firmy, które nie zwróciły się do KNF o takie zezwolenie, więc można założyć, że ich działalność jest nastawiona na oszustwo - powiedział Jacek Barszczewski.
Lista ostrzeżeń publicznych KNF istnieje od dawna, ale teraz Komisja zmieniła politykę komunikacyjną i publikuje nowe ostrzeżenia w bardziej widoczny sposób.
- Chcemy, żeby lista ostrzeżeń publicznych KNF biła po oczach, żeby miała jak największe grono odbiorców. Oprócz nowej strony KNF wysyłamy informacje do mediów, które następnie publikują nasze ostrzeżenia. Jest też nowa aplikacja mobilna, która pozwala dotrzeć szybko do listy ostrzeżeń publicznych. Gdy pojawia się nowy wpis na liście, użytkownik aplikacji otrzymuje alert. Jesteśmy też aktywni w mediach społecznościowych - powiedział ekspert.
Przyznaje jednak, że wpis na listę i zawiadomienie do prokuratury to na razie wszystko, co może zrobić KNF w przypadku podmiotów, które działają bez licencji i z tej przyczyny nie podlegają nadzorowi Komisji. - To, co stanie się z nielegalnie działającą firmą, jest potem w rękach prokuratury - wyjaśnił Jacek Barszczewski.