Jak „Rz” informowała w sierpniu, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postanowił wziąć pod lupę reklamy internetowe. Kilka z nich wzbudziło jego zastrzeżenia. Chodziło m.in. o okienka, których nie można było zamknąć, bo nie miały krzyżyka albo chował się on za belką przeglądarki. Sprawdzano również te, w których krzyżyk co prawda był, ale gdy użytkownik chciał najechać na niego kursorem, to zaczynał uciekać, uniemożliwiając czytanie tego, co jest na wyświetlonej stronie internetowej.
Urząd podjął czynności wyjaśniające, w trakcie których przeprowadził ekspertyzy i poprosił o ustosunkowanie się do zarzutów zarówno firmy, które wykonały reklamy, jak i samych zleceniodawców.
– Nie podjęliśmy jeszcze decyzji o wszczęciu postępowań. Nie przesądzając rozstrzygnięć w tej sprawie, mogę powiedzieć, że będziemy się przyglądać także innym tego typu reklamom – mówi Łukasz Wroński z UOKiK.
Każdy użytkownik Internetu wie, jak uciążliwe bywają takie reklamy. Tym bardziej że firmy stale chcą zwiększać ich skuteczność, a ta jest mierzona liczbą kliknięć. Stąd okienka zasłaniające całą przeglądarkę, których nie da się wyłączyć przed określonym czasem, oraz te, które trzeba gonić kursorem. Niekiedy nawet pojawiają się reklamy imitujące wygląd serwisu, na którym są umieszczone.
– Niektóre bez wątpienia łamią prawo. Dlatego śledzimy to, co się dzieje w Internecie. Tym razem zwracamy większą uwagę na to, jak działają reklamy na różnych komputerach, aby mieć dowody, że ich uciążliwość nie wynika z wadliwego działania sprzętu – wyjaśnia Wroński.