W środę komisje: Gospodarki oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka przegłosowały wniosek posła Adama Szejnfelda, by odrzucić projekt ustawy o przeciwdziałaniu niewypłacalności oraz o upadłości osoby fizycznej w pierwszym czytaniu. Autorami projektu są posłowie PiS. Powstawał on przez ponad rok w Sejmie poprzedniej kadencji, lecz prac nie skończono.

Poseł Szejnfeld argumentował, że w projekcie znajduje się dużo uchybień merytorycznych i legislacyjnych. Zarzucił mu zbyt szerokie definiowanie pojęcia "dłużnik", zbyt wysokie koszty, jakie ma ponieść osoba zadłużona, zły sposób tworzenia rejestru upadłości, dyskryminację wierzycieli w stosunku do dłużników. Posłowie PiS nie zgodzili się z zarzutami. Chcą dalszej pracy nad swoimi pomysłami. Koalicja najprawdopodobniej nie przyjmie stanowiska komisji i prace będą prowadzone dalej. - Wówczas opracujemy nasz projekt ustawy - zapowiedział Adam Szejnfeld.

PiS chce, by upadłość konsumencka dotyczyła osób indywidualnych oraz tych, którzy prowadzą działalność gospodarczą, pod warunkiem że ich długi związane z prowadzeniem firmy nie przekraczają 15 proc. całego zadłużenia. O określenie upadłości musi według projektu wystąpić sam konsument, i to tylko raz w życiu. Mają mu pomagać powiatowe ośrodki doradztwa finansowego i kredytowego (działające przy starostwach). Dłużnik ma liczyć na pomoc albo gdy zagraża mu niewypłacalność lub gdy już nie stać go na spłatę wierzytelności. Wtedy możliwe będzie postępowanie naprawcze: układowe z wierzycielami albo ogłoszenie upadłości, gdy długi przekraczają wartość majątku.

Upadłość konsumencka jest możliwa m.in. w Niemczech, Austrii, Irlandii, Francji, a także w USA, Kanadzie i Japonii.