Właściciel auta wrócił do warsztatu, który naprawił usterkę. Po przejechaniu kolejnych 26 km znowu doszło do wybuchu. I znowu warsztat naprawił auto – przyczyną wybuchu miało być zagotowanie płynu chłodzącego, bo nie działał termostat. Pan Piotr nie zgodził się jednak ze zdaniem mechanika. Stwierdził, że przy montażu instalacji gazowej wyciągnięto przewód zasilający wentylator z gniazda. Wybuch uszkodził też inne części auta, które klient naprawił w innym serwisie. Tam mechanicy stwierdzili, że do tego typu silnika nie nadaje się instalacja gazowa.
Konsument zawarł z przedsiębiorcą umowę o dzieło – opisaną w art. 627
1
k.c. Wykonawca odpowiada wobec konsumenta, jeżeli dzieło jest niezgodne z umową. W opisanej sytuacji tak niewątpliwie jest, bo instalacja nie została wykonana prawidłowo. Co jakiś czas wybucha, co może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia konsumenta. Ponadto nie można było jej zamontować w tego typu aucie. Konsument nie musiał tego wiedzieć, zgłaszając się do warsztatu. To właściciel warsztatu jako profesjonalista powinien na to zwrócić uwagę (art. 355 § 2 k.c.).
Właściciel warsztatu na żądanie demontażu instalacji zapewnił, że zrobi to po uzyskaniu homologacji od producenta. Nie uzyskał jej jednak. Ponadto warsztat zobowiązał się ustnie do pokrycia kosztów kontroli i naprawy. Konsument stwierdził też kolejne usterki w naprawie auta, które po raz kolejny zostały usunięte w warsztacie. Potem doszło jednak do ponownego wybuchu gazu w czasie jazdy. Na pisemne zlecenie konsumenta demontażu instalacji warsztat zobowiązał się to zrobić i sprzedać instalację w komisie.