„Rzeczpospolita”: Został pan jednym z dwóch laureatów tegorocznej edycji Nagrody „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia. Jakie to ma dla pana znaczenie?
Serhij Żadan: Znaczenie, oczywiście, ma, ale nie tyle dla mnie osobiście, ile ogólnie. Dla mnie to pewien wyraz solidarności ze strony Polski, ze strony Ukrainy. Dlatego jest to i miłe, i ważne, by dalej odczuwać tę więź, dalej odczuwać to wsparcie.
Jerzy Giedroyc uważał, że nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy. Jednak w czwartym roku rosyjskiej agresji nad Dnieprem zmęczenie tą sprawą narasta nie tylko w Polsce, ale i w wielu krajach Europy. Nie brakuje głosów osób i środowisk, które uważają, że to „nie nasza wojna”. Co by pan powiedział tym ludziom?
Mam przekaz dla osób, które uważają, że ta wojna nie dotyczy Polski i myślą, że Rosja nie ma wobec Polski żadnych zamiarów. Radziłbym spróbować wyobrazić sobie, co by było, gdyby między Polską a Rosją nie stała ukraińska armia. Co by było, gdyby rosyjskie czołgi stały teraz na granicy Ukrainy z Polską albo Białorusi z Polską? W rzeczywistości, moim zdaniem, bardzo lekkomyślne jest próbować manipulować tą kwestią, dystansować się i przerzucać cały problem na Ukraińców. Jestem przekonany, że ta wojna nie jest już regionalna, nie dotyczy tylko Rosji i Ukrainy. Faktycznie wciągnięte są w nią dziesiątki krajów. To wojna globalna i nie tyle chodzi w niej o pretensje Rosji wobec Ukrainy, ile o pretensje Rosji wobec całego świata. Rosja to szowinistyczne imperium, w którym kwitnie rewanżyzm. Stał się on rosyjską ideą państwową i narodową. I apelowałbym do Polaków, aby w tej sytuacji nie tracili czujności.
Jestem przekonany, że ta wojna nie jest już regionalna, nie dotyczy tylko Rosji i Ukrainy. Faktycznie wciągnięte są w nią dziesiątki krajów. To wojna globalna i wojna nie tyle o pretensje Rosji wobec Ukrainy, ile o pretensje Rosji wobec całego świata.
Trudno tracić czujność, gdy słyszymy o wlatujących w polską przestrzeń powietrzną rosyjskich dronach, podpaleniach, dywersjach, a nawet sabotażu na kolei.
Tak, i dywersje, i drony. Zresztą tu chodzi już nie tylko o jakieś konkretne przejawy czy akty dywersji. Jeśli spróbować zrozumieć stosunek rosyjskiego społeczeństwa czy tamtejszych kręgów politycznych do Polski oraz innych krajów Europy Środkowej, jest to stosunek imperium, które nie ma nic przeciwko temu, by odzyskać swoje dawne terytoria, które właśnie tak traktuje. Rosjanie tego nie ukrywają. W ich oczach polska podmiotowość jest bardzo wątpliwa.