Widmo rosyjskiej ofensywy w stepach

Kolejny dzień kremlowscy urzędnicy twierdzą, że ich żołnierze wdarli się do następnego ukraińskiego obwodu – dniepropietrowskiego. Ale na razie Ukraińcy zabili wszystkich, którzy przekroczyli niewidoczną granicę.

Publikacja: 10.06.2025 17:55

Widmo rosyjskiej ofensywy w stepach

Foto: REUTERS/Anatolii Stepanov

„Mała rosyjska flaga wśród drzew, pośrodku niczego, twierdzą to jest granica” – jeden z zachodnich analityków opisał nagranie zrobione przez rosyjskich żołnierzy podobno na granicy obwodów donieckiego i dniepropietrowskiego.

„W ciągu ostatnich dni coraz więcej i więcej pojawia się (w internecie) nagrań rosyjskich prób wkroczenia do regionu dniepropietrowskiego. Rosyjscy żołnierze nagrywający te klipy już zostali zabici” – informowała niezależna grupa DeepState.

Od 7 czerwca rosyjskie dowództwo twierdzi, że jego oddziały pancerne „wdarły się do obwodu dniepropietrowskiego (…) i wyzwalają jego tereny”. Niezależni eksperci ustalili, że Rosjanie byli wtedy jeszcze ponad pół kilometra od umownej linii oddzielającej w stepie dwa ukraińskie obwody. We wtorek Rosjanie znów zaczęli chwalić się jej przekroczeniem, co by znaczyło, że trzy dni zajęło im przeczołganie się 500 metrów.

Kreml marzy o wielkiej ofensywie

Niemiecki dziennikarz Julian Röpcke i analitycy grupy Conflict Intelligence Team potwierdzają jednak, że Rosjanie przekraczali nieco mityczną granicę, ale wygląda to tylko jak walki o nadgraniczne wioski obwodu donieckiego. Nigdzie nie widać śladów ofensywy wojsk pancernych, o której informuje rosyjskie ministerstwo obrony.

Rosyjscy propagandziści już jednak zaczęli ogłaszać, że zagrożone są duże ukraińskie ośrodki przemysłowe leżące dalej nad Dnieprem: Dnipro oraz Zaporoże. – Zdobycie przez rosyjską armię przyczółków na prawym (zachodnim) brzegu Dniepru – po opanowaniu miast Dnipro i Zaporoże – wraz z przeprowadzeniem kolejnych operacji ofensywnych w ogólnym kierunku na Odessę i Tyraspol (stolica separatystycznego Naddniestrza w Mołdawii – red.) hipotetycznie może odciąć Ukrainę od Morza Czarnego – snuje swoje wizje rosyjski ekspert wojskowy Michaił Chodarionok.

Sam jednak dodaje, że wymagałoby to „bardzo, bardzo znaczących zasobów ludzkich (…), strategicznych rezerw wielkości kilku armii ogólnowojskowych”. Nie wskazuje jednak, skąd Kreml miałby je wziąć. Mimo to inni eksperci Kremla już wieszczą „rozpad ukraińskiej armii”. Jednak były premiero-prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew pisze skromnie jedynie o tworzeniu „strefy buforowej” na granicy obwodu dniepropietrowskiego.

Czytaj więcej

Ciężka noc w Kijowie. Stolica Ukrainy celem zmasowanego ataku dronów

– Celem rosyjskich informacji jest stworzenie wrażenia, że u nas wszystko się rozsypuje – mówi ukraiński analityk Dmytro Żmajło. Choć przyznał, że w tym rejonie prowadzona jest ewakuacja ludności cywilnej.

A żołnierze ukraińscy i rosyjscy na razie walczą o kilka wiosek położonych na zachodnim krańcu obwodu donieckiego. Ukraińcy opowiadają jednak, że jest im ciężko. – To jest priorytetowy kierunek przeciwnika (…). Szczególnie przed 9 maja robił wszystko, by tam się przedrzeć. (…) Armia rosyjska ma dużą przewagę, na jednego obrońcę przypada dziesięciu okupantów – mówił o walkach na administracyjnej granicy obwodów ukraiński dowódca jednostki dronów o pseudonimie Buława.

„Parcie rosyjskich wojsk demonstruje, że Kreml ma znacznie większe terytorialne ambicje na Ukrainie, wychodzące poza obwody ługański, doniecki, zaporoski, chersoński i Krym” – podsumował polityczne znaczenie walk w dalekim stepie amerykański Institute for the Study of War.

Czytaj więcej

Wołodymyr Zełenski: Władimir Putin chce odbudować potęgę ZSRR i dlatego nie zamierza kończyć wojny

Większość ekspertów zgadza się z nim, uważając, że nieco mityczna rosyjska ofensywa ma na razie cele polityczne, a nie wojskowe.

Gdzie jest główny kierunek rosyjskiego natarcia

Tym bardziej że Rosjanie nawet z rejonu tych walk odsyłają oddziały na drugi koniec frontu, do obwodu sumskiego. „Rosja masowo przegrupowuje wojska i sprzęt z Krymu i regionu Chersonia w pobliże Sum, gdzie ostatnio walki bardzo się zintensyfikowały. W ciągu weekendu na przykład co najmniej 10 jednostek dział samobieżnych, systemów obrony powietrznej i ponad 40 ciężarówek z żołnierzami i amunicją przejechało (w tamtą stronę) przez Mariupol” – informuje ukraiński polityk Anton Heraszczenko.

Ataki w kierunku Sum wydają się obecnie najważniejsze dla Kremla, ale ma on zbyt mało sił, by jednocześnie uderzać w kilku miejscach – przynajmniej by odciągać ukraińskie siły od obrony tego miasta. A próbuje też forsować Dniepr w okolicach Chersonia.

W rezultacie nigdzie nie odnosi sukcesu. Po dotarciu do granic obwodu donieckiego i dniepropietrowskiego Rosjan od Dnipra dzieli ok. 140 km w linii prostej, a Zaporoża – 130 km. W obecnym tempie dotrą do nich jesienią przyszłego roku. Ewentualnie z obecnego miejsca w stepach mogą jeszcze bardziej zagrozić ukraińskiej obronie Pokrowska.

– Rosjanie walczą, mając przewagę liczebną i tracąc po 300–400 żołnierzy na zajęcie jednej wioszczyny. Gdy dochodzi do walk o większe miejscowości, jak Pokrowsk, Czasiw Jar czy Toreck, to mają ogromne kłopoty. Udaje im się je zdobyć tylko po długich i wyczerpujących walkach, najczęściej po roku, równając je z ziemią – dodaje Żmajło.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Pat rosyjsko-ukraiński. Kiedy zakończy się wojna?

Przy czym sami Rosjanie nie są zbyt pewni własnych pozycji. Analiza zdjęć satelitarnych wykazała, że na zapleczu swoich okopów naprzeciw Pokrowska budują drugą linię umocnień – na wypadek gdyby to Ukraińcy przełamali ich front.

– Nie spodziewajmy się obecnie rosyjskiego przełamania czy ukraińskiego ustabilizowania linii frontu – tylko coś pośredniego. Ani zwycięstwo, ani klęska. Ale prawdopodobnie to wystarczy, by przekonać Putina do kontynuowania swej bezsensownej wojny – uprzedza korespondent „The Economist” Oliver Carrol.

Sprostowanie

W artykule „Odchodzą, kopalń złota nie oddają” („Rzeczpospolita”, 10 czerwca) błędnie przypisałem organizacji Lekarze bez Granic informację o tym, że rosyjscy najemnicy brali udział w zgwałceniu 19,5 tys. kobiet w Zachodniej Afryce w latach 2018–2022. Chciałbym przeprosić organizację, która nigdy nie twierdziła, że stacjonujący tam rosyjscy najemnicy lub żołnierze rosyjskich wojsk kogokolwiek tam zgwałcili. 

„Mała rosyjska flaga wśród drzew, pośrodku niczego, twierdzą to jest granica” – jeden z zachodnich analityków opisał nagranie zrobione przez rosyjskich żołnierzy podobno na granicy obwodów donieckiego i dniepropietrowskiego.

„W ciągu ostatnich dni coraz więcej i więcej pojawia się (w internecie) nagrań rosyjskich prób wkroczenia do regionu dniepropietrowskiego. Rosyjscy żołnierze nagrywający te klipy już zostali zabici” – informowała niezależna grupa DeepState.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Palestyńczycy szli po jedzenie, izraelscy żołnierze otworzyli ogień. Kilkadziesiąt ofiar
Konflikty zbrojne
Izraelska marynarka wojenna ostrzelała port w Jemenie. Tel Awiw grozi Hutim blokadą
Konflikty zbrojne
Ciężka noc w Kijowie. Stolica Ukrainy celem zmasowanego ataku dronów
Konflikty zbrojne
Afryka: Rosjanie odchodzą, ale kopalń złota nie oddają. „Wagner wraca do domu”
Konflikty zbrojne
Szef wywiadu Niemiec ostrzega przed rosyjskimi „zielonymi ludzikami” w Estonii