Rosja za wszelką cenę chce odzyskać wpływy nad Dniestrem

Moskwa chce doprowadzić do powstania prorosyjskiego rządu w Mołdawii, by rozmieścić 10 tys. swych żołnierzy w Naddniestrzu. Od sześciu tygodni prowadzi niewybredną kampanię propagandową przeciw Kiszyniowowi.

Publikacja: 05.06.2025 19:25

Rosja za wszelką cenę chce odzyskać wpływy nad Dniestrem

Foto: AFP

– Rosja finansuje partie polityczne, ale i wyborców. Tylko w 2024 roku mogli wydać na to sumę równą 1 proc. mołdawskiego PKB – mówił mołdawski premier Dorin Recean w wywiadzie dla „Financial Timesa”.

Według premiera w czasie jesiennych wyborów prezydenckich ok. 130 tys. wyborców dostawało pieniądze z Moskwy. Obecnie mołdawska straż graniczna bez przerwy natrafia na podróżnych wracających z Rosji z dużymi sumami pieniędzy w gotówce – 1,2 mln dol. jednorazowo. Mołdawianie zaczęli w końcu zawracać na granicy podejrzanych przybyszy z Rosji, na co Moskwa odpowiedziała represjami wobec Mołdawian znajdujących się w Rosji. Mołdawski MSZ musiał wezwać obywateli kraju, by „unikali wyjazdów do Rosji”.

Czytaj więcej

Mołdawia kontra Rosja: Dyplomatyczna wojna z dala od ukraińskiego frontu

Brutalny urzędnik Putina szykuje ingerencję w mołdawskie wybory

Kreml za wszelką cenę chce odzyskać wpływy nad Dniestrem. W Kiszyniowie podejrzewają, że gdyby to się udało, to rosyjskie oddziały stacjonujące po drugiej stronie rzeki, w separatystycznym Naddniestrzu, natychmiast zostaną powiększone z obecnych 1,5 tys. do 10 tys. żołnierzy.

Celem byłoby zagrożenie ukraińskiej Odessie oraz należącej do NATO Rumunii. – Kreml snuje plany podbicia Odessy, inna sprawa, czy ma zasoby, by to zrealizować – potwierdza ukraiński ekspert wojskowy Iwan Stupak.

W Mołdawii na wrzesień wyznaczono wybory parlamentarne. W ich wyniku rządząca proeuropejska partia prezydent Mai Sandu prawdopodobnie straci część mandatów, a może i większość w parlamencie. Kreml więc po raz kolejny próbuje osadzić w Kiszyniowie swoich popleczników. Całą akcję koordynuje pierwszy zastępca szefa administracji prezydenta Rosji Siergiej Kirijenko.

Prezydent Mołdawii Maia Sandu

Prezydent Mołdawii Maia Sandu

Foto: Leon Neal/Pool via REUTERS

Co prawda formalnie podlegają mu tylko sprawy wewnętrzne, ale ostatnio dostał też „kuratorstwo” nad Mołdawią. Prawdopodobnie Putinowi podoba się zdecydowanie i brutalność Kirijenki, co nic dobrego nie wróży ani Mołdawii, ani jesiennym wyborom parlamentarnym.

Skala kampanii przeciw Mołdawii jak przeciwko Niemcom

W dniu, w którym mołdawski parlament wyznaczył datę wyborów, Kreml rozpoczął w internecie kampanię dezinformacyjną, wymierzoną w mołdawskie władze i osobiście w prezydent Maię Sandu. Prowadzi ją kremlowska sieć botów o nazwie Matrioszka oraz niedobitki trolli z firm założonych jeszcze przez Jewgienija Prigożyna (były wódz rosyjskich najemników z Grupy Wagnera, który dwa lata temu zbuntował się przeciw Kremlowi, za co został zabity w sierpniu 2023 roku).

Kremlowska akcja przybrała taki rozmach, że europejska telewizja Euronews zmuszona była opublikować ostrzeżenie.

W internecie publikują np. fake’owe graffiti czy murale wykonane przez „sztuczną inteligencję” (z wizerunkiem powieszonej Sandu, jej egzekucji na krześle elektrycznym etc.), podrobione pierwsze strony europejskich gazet, sfałszowane portale informacyjne czy strony europejskich uczelni wyższych.

Kremlowska akcja przybrała taki rozmach, że europejska telewizja Euronews zmuszona była opublikować ostrzeżenie. „Podrabiają naszą grafikę i loga, wiele kłamliwych informacji umieszczanych jest na TikToku i w sieci X (czyli Twitterze), udając teksty byłych lub obecnych naszych dziennikarzy, a nawet byłego prezesa naszego kanału telewizyjnego” – opisuje rosyjski proceder Euronews.

Czytaj więcej

Bez ciepłej wody i prądu. Moskwa uderza w swojego sojusznika

Ostatnio rozpowszechniają dezinformację o tym, że prezydent Mołdawii czerpie zyski z handlu nieletnimi (ze swego kraju oraz Ukrainy), których sprzedaje do domów publicznych w Niemczech, Włoszech i Wielkiej Brytanii. Ma jej w tym pomagać pierwsza dama Ukrainy Ołena Zełenska.

– Skala kampanii przeciw Sandu jest porównywalna z operacją dezinformacyjną rozpętaną (przez Kreml) przed wyborami w Niemczech w 2025 roku. Wtedy użyto do rozpowszechniania fake’ów ponad setkę stron internetowych udających portale informacyjne – mówi anonimowy badacz rosyjskich „fabryk trolli” występujący pod pseudonimem „Bloker botów”.

– Rosja finansuje partie polityczne, ale i wyborców. Tylko w 2024 roku mogli wydać na to sumę równą 1 proc. mołdawskiego PKB – mówił mołdawski premier Dorin Recean w wywiadzie dla „Financial Timesa”.

Według premiera w czasie jesiennych wyborów prezydenckich ok. 130 tys. wyborców dostawało pieniądze z Moskwy. Obecnie mołdawska straż graniczna bez przerwy natrafia na podróżnych wracających z Rosji z dużymi sumami pieniędzy w gotówce – 1,2 mln dol. jednorazowo. Mołdawianie zaczęli w końcu zawracać na granicy podejrzanych przybyszy z Rosji, na co Moskwa odpowiedziała represjami wobec Mołdawian znajdujących się w Rosji. Mołdawski MSZ musiał wezwać obywateli kraju, by „unikali wyjazdów do Rosji”.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nikłe szanse, aby Merz przekonał Trumpa
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Polityka
Armia Niemiec powiększy się o kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy?
Polityka
Izrael: Beniamin Netanjahu straci władzę? Koalicjant grozi mu wyborami
Polityka
Łukaszenko z „rodzinną wizytą” w Pekinie. Jak Chiny wspierają reżim w Mińsku
Polityka
Wiceszef MSZ Rosji: NATO przygotowuje się do starcia z nami