– Rosja finansuje partie polityczne, ale i wyborców. Tylko w 2024 roku mogli wydać na to sumę równą 1 proc. mołdawskiego PKB – mówił mołdawski premier Dorin Recean w wywiadzie dla „Financial Timesa”.
Według premiera w czasie jesiennych wyborów prezydenckich ok. 130 tys. wyborców dostawało pieniądze z Moskwy. Obecnie mołdawska straż graniczna bez przerwy natrafia na podróżnych wracających z Rosji z dużymi sumami pieniędzy w gotówce – 1,2 mln dol. jednorazowo. Mołdawianie zaczęli w końcu zawracać na granicy podejrzanych przybyszy z Rosji, na co Moskwa odpowiedziała represjami wobec Mołdawian znajdujących się w Rosji. Mołdawski MSZ musiał wezwać obywateli kraju, by „unikali wyjazdów do Rosji”.
Czytaj więcej
Władze Mołdawii wyrzuciły kolejnych rosyjskich dyplomatów z kraju. Wcześniej do aresztu trafiła n...
Brutalny urzędnik Putina szykuje ingerencję w mołdawskie wybory
Kreml za wszelką cenę chce odzyskać wpływy nad Dniestrem. W Kiszyniowie podejrzewają, że gdyby to się udało, to rosyjskie oddziały stacjonujące po drugiej stronie rzeki, w separatystycznym Naddniestrzu, natychmiast zostaną powiększone z obecnych 1,5 tys. do 10 tys. żołnierzy.
Celem byłoby zagrożenie ukraińskiej Odessie oraz należącej do NATO Rumunii. – Kreml snuje plany podbicia Odessy, inna sprawa, czy ma zasoby, by to zrealizować – potwierdza ukraiński ekspert wojskowy Iwan Stupak.