Masakra bojowników Hezbollahu nie zakończyła się w wtorek wraz z eksplozją pagerów. Następnego dnia eksplodowały krótkofalówki zabijając 20 osób i raniąc 450. Jest to sprzęt znacznie większy od pagerów i umieszczone tam przez Mosad ładunki były większe. W Libanie zapanowała panika w obawie o bezpieczeństwo cywilnych komórek oraz laptopów. Część bowiem tego sprzętu mogło trafić nie tylko do członków Hezbollahu.
Koń trojański naszych czasów
Zdaniem „New York Timesa” Mosad założył kilka firm, które miały wyprodukować lub spreparować pagery oraz krótkofalówki. Te ostatnie nosiły znak firmowy jednego z japońskich wytwórców, który zapewnia, że nie ma z całą sprawą nic wspólnego. Podobnie jak rzekomy wytwórca pagerów na Węgrzech, które nosiły oznaczenia firmy z Tajwanu. W ocenie „NYT”, Izrael zbudował konia trojańskiego naszych czasów.
Czytaj więcej
20 osób zginęło w wyniku środowych eksplozji radiotelefonów używanych przez bojowników Hezbollahu. Jak zauważa Reuters był to dzień z największą liczbą ofiar w Libanie od ponad roku, czyli od momentu, gdy Hezbollah zaczął ostrzeliwać północny Izrael wspierając walczący z izraelską armią w Strefie Gazy Hamas.
Hezbollah przyznał, że w ciągu dwu dni w wyniku wybuchów zginęło 38 jego członków, a tysiące zostało rannych. Życie straciło także pięcioro dzieci i dwie kobiety.
Przedstawiciele organizacji zapewniają jednak, że nie osłabiło to ducha walki. – Izrael przekroczył wszystkie czerwone linie. Oznacza to wypowiedzenie wojny – oświadczył w czwartkowym przemówieniu Hasan Nasrallah, przywódca Hezbollahu. W czasie jego wystąpienia nad Bejrutem pojawiły się izraelskie samoloty bojowe wystrzeliwując race. Chwilę wcześniej armia izraelska ostrzelała cele w południowym Libanie.