– Bardzo wysoko cenimy wszystkie inicjatywy prezydenta Zełenskiego w celu osiągnięcia pokoju. Powiedziałem panu prezydentowi, że one potrzebują dużo czasu, z powodu zasad międzynarodowej dyplomacji są dość skomplikowane. Poprosiłem pana prezydenta, by pomyślał, czy nie można pójść trochę inną drogą, przerwać walki i potem kontynuować rozmowy – tak (zgodnie z ukraińskim tłumaczeniem) powiedział węgierski premier po rozmowach z Zełenskim.
Ukraiński przywódca uchylił się od bezpośredniej odpowiedzi na tę zaskakującą propozycję skupiając się na dwustronnych stosunkach ukraińsko-węgierskich, które od 2017 roku znajdują się w impasie. Orbán zaś mówił o czerwcowym „szczycie pokoju” zwołanym w Szwajcarii z inicjatywy Ukrainy i proponował drogę na skróty, choć nie wymienił ani nazwy Rosji, ani nazwiska Władimira Putina.
Na „szczycie” omawiano część planu pokojowego Zełenskiego, który w całości przewiduje wycofanie rosyjskich wojsk z granic Ukrainy. Dzień przed jego rozpoczęciem Władimir Putin ogłosił swoje warunki, żądając oddania mu obecnie okupowanych terenów oraz części dwóch ukraińskich obwodów z których jego armia albo została wyrzucona (chersoński) albo nigdy nie zajęła (zaporoski).
Budapeszt dołącza do Pekinu. Wzywa do unikania eskalacji
Nie wiadomo, jak można zawrzeć kompromis między tymi skrajnymi stanowiskami, bez pokonania na polach bitew jednej ze stron.
Sam Budapeszt poparł w czerwcu chińsko-brazylijską sześciopunktową deklarację, która nie nawołuje co prawda wprost do zawieszenia broni na froncie, ale wzywa do „unikania eskalacji, (…) nierozszerzania stref działań wojennych, niezaostrzania sytuacji i unikania prowokacji”. Główny sposób zakończenia wojny widzi w negocjacjach, choć ani Pekin, ani Brasilia nie przedstawiają propozycji, jak pogodzić stanowiska ukraińskie i rosyjskie, których nie da się pogodzić.