Zamach stanu w Nigrze. Najemnicy od Prigożyna wyciągają pomocną dłoń

Sąsiedzi Nigru zagrozili zbrojną interwencją, jeśli puczyści nie zwrócą władzy legalnemu prezydentowi. Rebeliantów wsparł właściciel rosyjskich najemników Jewgienij Prigożyn.

Publikacja: 31.07.2023 20:19

Demonstranci popierający zamach stanu z flagami Nigru i Rosji w stolicy kraju, mieście Niamey

Demonstranci popierający zamach stanu z flagami Nigru i Rosji w stolicy kraju, mieście Niamey

Foto: EPA/ISSIFOU DJIBO

„Zerowa tolerancja dla przewrotów wojskowych” – ogłosili przywódcy regionalnego ugrupowania zachodniej Afryki ECOWAS, grożąc interwencją zbuntowanym generałom. Puczyści pod wodzą szefa gwardii prezydenckiej gen. Abdurahmane Tchiani dostali siedem dni na przywrócenie do władzy prezydenta Mohameda Bazouma.

– To jest faktyczne uzyskanie niepodległości i pozbycie się kolonizatorów – powiedział z kolei o puczu w pustynnym, afrykańskim kraju właściciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn.

Rosyjskie flagi w stolicy Nigru

Według informacji agencji AFP popierający puczystów manifestanci w stolicy kraju Niamey obrzucili kamieniami ambasadę francuską dawnej kolonialnej metropolii. Ale przede wszystkim krzyczeli „Precz z Francją!” i „Niech żyje Rosja!”. W kilku miejscach stolicy widziano nawet rosyjskie flagi.

Czytaj więcej

Czeka nas nowa fala uchodźców. Afryka wybiera się do Europy

Nie ma jednak dowodów na to, by Rosja wspierała puczystów lub przyczyniała się do dokonania przewrotu. Za to najemnicy Wagnera stacjonują już w dwóch krajach sąsiadujących z Nigrem od zachodu: w Mali i Burkina Faso. W obu dokonano przewrotów, obalając wybranych prezydentów i od razu pojawili się tam rosyjscy najemnicy.

Jeśli pojawią się jeszcze w Nigrze, to już tylko terytorium Czadu będzie ich oddzielało od Sudanu i Sudanu Południowego, w których również stacjonują. W ten sposób w Afryce powstałby pas państw, w których władze byłyby zależne od rosyjskich najemników – od Morza Czerwonego na wschodzie prawie do Oceanu Atlantyckiego na zachodzie.

Prezydent Mohamed Bazoum jest pierwszym normalnie wybranym w wyborach przywódcą Nigru od 1960 roku

Jednak w Nigrze niedaleko stolicy stacjonują wojska francuskie, które dotychczas pomagały tam zwalczać partyzantkę islamskich radykałów. Kraj dostarcza 7 proc. światowego wydobycia rud uranu i z tego względu jest strategicznie ważny dla Francji.

W dodatku sąsiedzi Nigru mają już dość kolejnych przewrotów i obalania legalnych władz. Od kilkunastu lat w Afryce coraz mniej dokonywano w taki sposób zmian rządzących, jednak pucze w Mali, Burkina Faso i obecny w Nigrze mogą odwrócić tę tendencję. Ale ECOWAS (który ma własne siły zbrojne) jest zdecydowany położyć jej tamę, nim inni ambitni dowódcy gwardii prezydenckich znów staną się zmorą kontynentu.

Obecny prezydent Nigru Mohamed Bazoum jest pierwszym normalnie wybranym w wyborach przywódcą kraju od czasu odzyskania przez niego niepodległości w 1960 roku.

Oficjalnie Moskwa nie popiera rebeliantów. – Przewrót to antykonstytucyjna intryga – mówił rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Ale Kremlowi nie przeszkadza to w utrzymywaniu kontaktów z Mali i Burkina Faso. A w wojnie generałów w Sudanie najemnicy Wagnera wspierają tego, który walczy z wojskowym przywódcą kraju.

Nie wiadomo jednak, czy pojawią się też w Nigrze. Zamknięty w izolacji przez rebeliantów prezydent Bazoum wspierał integralność Ukrainy, przystąpił do Platformy Krymskiej (wywierającej presję na Rosję) i odmówił (nim został złapany przez puczystów) udziału w zeszłotygodniowym petersburskim szczycie Rosja–Afryka. Eksperci sądzą, że jeśli buntownikom uda się utrzymać przy władzy, to Ukraina straci jednego z nielicznych afrykańskich przyjaciół. Nic zaś nie wiadomo o preferencjach samych rebeliantów w polityce zagranicznej. Zagrożeni przez sąsiadów (w tym najsilniejszą w tym regionie armię nigeryjską) mogą przyjąć pomoc Wagnera. Choć biorąc pod uwagę siłę nigeryjskiej armii, niewiele by im to pomogło.

– Dzisiaj podejmujemy decyzje o naszych kolejnych zadaniach, których kontury coraz wyraźniej widać – mówił Prigożyn w nagraniu rozpowszechnionym w internecie. Na razie najemnicy zgrupowani są w obozie na Białorusi, a część wciąż przebywa na urlopach, na które wyjechali po puczu. Na Białoruś dotarło nie mniej niż 11 konwojów wagnerowców, ale nie wiadomo, ilu ich tam jest.

Czytaj więcej

Wagnerowcy sieją zamęt na granicy. Ponad połowa Polaków uważa, że stanowią zagrożenie

– Pozostaniemy aktywni w Afryce i w centrach treningowych na Białorusi – wyjaśniał. W Afryce ich znaczącą obecność odnotowano w co najmniej pięciu krajach (w trzech władze centralne są od nich uzależnione), choć tzw. instruktorzy pojawiali się jeszcze w kolejnych sześciu. W sumie służy tam prawdopodobnie ok. 5 tys. najemników.

– Oczywiście, będziemy wykonywali zadania w imię wielkości Rosji – zapewnił Prigożyn.

„Zerowa tolerancja dla przewrotów wojskowych” – ogłosili przywódcy regionalnego ugrupowania zachodniej Afryki ECOWAS, grożąc interwencją zbuntowanym generałom. Puczyści pod wodzą szefa gwardii prezydenckiej gen. Abdurahmane Tchiani dostali siedem dni na przywrócenie do władzy prezydenta Mohameda Bazouma.

– To jest faktyczne uzyskanie niepodległości i pozbycie się kolonizatorów – powiedział z kolei o puczu w pustynnym, afrykańskim kraju właściciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Rosja uzbraja okręty w międzykontynentalne pociski Buława. Mogą przenosić po 6 głowic nuklearnych
Konflikty zbrojne
Izraelskie czołgi wjeżdżają w głąb Rafah
Konflikty zbrojne
Izraelscy protestujący niszczyli pomoc humanitarną dla Strefy Gazy
Konflikty zbrojne
Duńskie F-16 wkrótce na Ukrainie. Kopenhaga finalizuje obietnicę dostaw
Konflikty zbrojne
USA nie dostrzegają znamion ludobójstwa w Strefie Gazy