Wojna, czyli złote żniwa donosicieli

W całym kraju kwitnie popierane przez władze donosicielstwo na osoby o opozycyjnych poglądach.

Publikacja: 19.04.2023 03:00

Wojna, czyli złote żniwa donosicieli

Foto: AFP

– Demonstrował w ciągu jednej minuty – powiedział policjantom pasażer metra, który wezwał ich, ponieważ u innego pasażera zauważył w telefonie wideo ze znakiem ukraińskiego pułku Azow.

Słowa donosiciela potwierdziły jeszcze dwie inne osoby, które jechały tym samym wagonem metra. W rezultacie pechowy mieszkaniec Moskwy Jurij Samojłow został skazany na karę grzywny, co może uważać jednak za dar losu. Z paragrafu o „dyskredytacji rosyjskiej armii” dostaje się obecnie wyroki więzienia.

Czytaj więcej

Putin przygotowuje Rosję do "wiecznej wojny" z Zachodem

Przez Rosję przechodzi fala donosów, proceder popierany i chwalony przez władze. – Pod władzą Putina ci kapusie reklamują się, uroczyście przedstawiają jako donosiciele. (…) Robią na tym kariery i nazwiska! Społeczna ocena donosicielstwa jest obecnie zupełnie inna: w ZSRR było to uznawane za haniebną praktykę, za Putina – chwalebną. Co wiele mówi o atmosferze w dzisiejszej Rosji – wyjaśnia krytyk muzyczny Artiom Troicki.

– Można powiedzieć, że jestem profesjonalistką. Mój dziadek współpracował z NKWD i wykorzystywał pełne instrumentarium skarg – opowiadała donosicielka, która swojej ofierze przedstawiła się jako Irina. Od początku wojny napisała już 922 donosy, głównie na osoby występujące w mediach uznanych przez władze za „zagranicznych agentów”. Drugą grupą jej ofiar są rosyjscy jeńcy złapani na froncie. Irina ogląda nagrania z nimi dostępne w internecie i pisze donosy na tych, którzy przyznają się, iż dobrowolnie poddali się lub „opowiadają kłamstwa o specjalnej operacji wojskowej (oficjalna nazwa wojny z Ukrainą – red.)”.

Jej ofiarą padła znana, rosyjska antropolożka Aleksandra Archipowa. Jesienią ubiegłego roku opublikowała artykuł o nowym języku kremlowskiej propagandy przenikającym do rozmów normalnych ludzi i specjalnych wyrażeniach, jakie pojawiły się w związku z wojną. Na przykład o słowie powszechnie używanym w Rosji (przyszło z Ukrainy, gdzie nosi pogardliwy wydźwięk), czyli „czmobik”. To osoba powołana do wojska w „częściowej mobilizacji” ogłoszonej we wrześniu ubiegłego roku, symbol niezdarnej ofermy (przynajmniej na froncie).

Z powodu tego artykułu dostępnego w internecie Irina napisała donos na Archipową (oraz 21 jej kolegów naukowców, również wypowiadających się w mediach opozycyjnych Kremlowi). – Chcę stworzyć atmosferę strachu i oduczyć ludzi kontaktowania się z takimi mediami, osłabić je i doprowadzić do ich zamknięcia – tłumaczyła donosicielka antropolożce. Irina opowiedziała, że sama nigdy nie była za granicą, pracowała wcześniej w szkole wyższej (nie powiedziała w jakiej), a teraz „żyje z oszczędności”, co pewnie oznacza, że zwolniono ją z pracy.

– Mój interes jest czysto materialny. Ukraińskie władze cały czas twierdzą, że Rosja będzie musiała wypłacić im reparacje wojenne. Moskiewscy urzędnicy oczywiście wywiną się, za to z nas żyjących na prowincji będą zdzierać na te reparacje. (…) Będzie ogromne bezrobocie i jej siostra – przestępczość. Plus drożyzna. Co znaczy, że będę musiała więcej pracować i gorzej się żywić – wyjaśniła swe motywy zaskoczonej Archipowej.

Nie wydaje się jednak, by inni donosiciele kierowali się równie skomplikowanymi pobudkami. Ale o skali zjawiska i motywach kapusiów można sądzić jedynie pośrednio, z ilości spraw w sądach i zeznań przed nimi.

Ich ofiarami padają nie tylko przypadkowi pasażerowie metra, ale też osoby ze środowiska artystycznego, na które baczną uwagę zwraca Kreml. Wśród artystów bowiem jest najwięcej osób publicznie sprzeciwiających się wojnie. Ofiarami donosicieli bez przerwy padają na przykład młodzieżowe zespoły muzyczne. Ale w ramach kampanii donosów oberwały też najsłynniejsze gwiazdy, znane jeszcze z czasów ZSRR, np. Ałła Pugaczowa, Sofia Rotaru czy aktorka Lia Achedżakowa. – Pugaczowa to w ogóle jeden z głównych symbolów ZSRR, na równi powiedzmy z Jurijem Gagarinem – powiedział zdziwiony Troicki na wieść o donosie, w którym oskarżono Pugaczową o finansowanie ukraińskiej armii.

Kilkadziesiąt donosów na gwiazdy estrady napisała jedna osoba, niejaki Witalij Borodin, związany z imperialistyczną i bliską Cerkwi organizacją Carygrad. Donosiciel sam przyznał, że pisze jeden donos dziennie. – Występował w jakimś telewizyjnym programie publicystyczno-propagandowym. A ponieważ opowiadał bzdury, to go wyrzucono ze studia. To coś takiego, jakby kogoś wyrzucili z gestapo za zbytnią brutalność – opisywał Troicki.

– Demonstrował w ciągu jednej minuty – powiedział policjantom pasażer metra, który wezwał ich, ponieważ u innego pasażera zauważył w telefonie wideo ze znakiem ukraińskiego pułku Azow.

Słowa donosiciela potwierdziły jeszcze dwie inne osoby, które jechały tym samym wagonem metra. W rezultacie pechowy mieszkaniec Moskwy Jurij Samojłow został skazany na karę grzywny, co może uważać jednak za dar losu. Z paragrafu o „dyskredytacji rosyjskiej armii” dostaje się obecnie wyroki więzienia.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Zmasowany atak powietrzny Rosji na Ukrainę. Polska poderwała myśliwce
Konflikty zbrojne
Ukraińscy pułkownicy planowali zamach na Zełenskiego? Kreml lekceważy doniesienia SBU
Konflikty zbrojne
Rosja grozi, że będzie strzelać do francuskich żołnierzy na Ukrainie
Konflikty zbrojne
Granica polsko-białoruska. Rosyjski dezerter zatrzymany po ucieczce z frontu
Konflikty zbrojne
Nieoficjalnie: Wiadomo dlaczego USA wstrzymały dostawy broni dla Izraela