Putin przygotowuje Rosję do "wiecznej wojny" z Zachodem

Prezydent Rosji Władimir Putin zdołał zjednoczyć obywateli wokół flagi, przekonując, że trwająca wojna ma dla kraju znaczenie egzystencjonalne.

Publikacja: 29.03.2023 07:54

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: AFP

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 399

Pod koniec grudnia w Moskwie doszło do spotkania grupy przyjaciół wysoko postawionego urzędnika państwowego. W kolacji wzięli udział członkowie rosyjskiej elity kulturalnej i politycznej. Jeden z toastów wzniósł Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Putina. - Sprawy staną się o wiele trudniejsze. To potrwa bardzo, bardzo długo - zapowiedział.

Jego toast posępił nastrój wieczoru wśród gości, z których wielu mówiło prywatnie, że sprzeciwia się wojnie na Ukrainie. - Słuchanie jego przemówienia było nieprzyjemne. Było jasne, że ostrzegał, że wojna zostanie z nami i powinniśmy przygotować się na długi proces - powiedział jeden z uczestników spotkania Guardianowi.

Po ponad roku od inwazji, która według rosyjskich planów miała trwać kilka tygodni, rząd Władimira Putina przygotowuje się do wieloletniego konfliktu.

Czytaj więcej

ISW: Prigożyn naśladuje Putina. Chce zostać prezydentem?

Przemawiając niedawno do pracowników fabryki lotniczej w obwodzie buriackim, Putin po raz kolejny przedstawił wojnę jako egzystencjalną walkę o przetrwanie Rosji.

- Dla nas to nie jest zadanie geopolityczne, lecz zadanie przetrwania rosyjskiej państwowości, stworzenia warunków dla przyszłego rozwoju kraju i naszych dzieci - powiedział prezydent.

- Wpisało się to w schemat ostatnich wystąpień, w których rosyjski przywódca coraz bardziej przesuwa się w stronę omawiania tego, co obserwatorzy nazwali "wieczną wojną" z Zachodem - powiedział analityk polityczny Maksim Trudołubow,

- Putin praktycznie przestał mówić o jakichkolwiek konkretnych celach wojny. Nie proponuje też żadnej wizji tego, jak może wyglądać zwycięstwo. Wojna nie ma wyraźnego początku ani przewidywalnego końca - dodał.

Podczas uważnie obserwowanego przemówienia Putina o stanie państwa w zeszłym miesiącu, rosyjski przywódca powtórzył niektóre z wielu zarzutów, które ma wobec Zachodu, podkreślając, że Moskwa walczy o przetrwanie kraju i ostatecznie wygra. W swoim wystąpieniu nie bezpośrednio uprzedził Rosjan, że wojna nie zakończy się w najbliższej przyszłości i obywatele muszą się do tego przyzwyczaić.

Zachodni urzędnicy dostrzegają, że rosyjski przywódca umacnia się w swojej wojnie i pozostawia niewiele miejsca na odwrót. Jeden z zachodnich dyplomatów w Moskwie opisał przesłanie Putina jako przygotowanie rosyjskiej opinii publicznej do "wojny, która nigdy się nie kończy". Zdaniem dyplomaty Putin jako były członek KGB nie był szkolony do oceny strat, lecz realizacji zadań za wszelką cenę.

Czytaj więcej

Walki o Bachmut i Awdijiwkę. Sprzeczne doniesienia z frontu

Inni zauważyli, że rosyjski przywódca, który według zachodniego wywiadu osobiście podejmuje decyzje operacyjne i taktyczne na Ukrainie, przestał w swoich publicznych wystąpieniach omawiać sytuację na froncie na Ukrainie.

Według analizy wystąpień prezydenta przeprowadzonej przez rosyjski dziennik "Werstka" Putin po raz ostatni wspomniał o walkach na Ukrainie 15 stycznia, mówiąc, że dynamika jego armii jest "pozytywna".

To pomijania pokazuje niełatwą akceptację Kremla, że nie jest w stanie zmienić przebiegu wojny na polu bitwy - ocenił Władimir Gelman, profesor polityki rosyjskiej na Uniwersytecie w Helsinkach.

Dowództwo rosyjskie początkowo oczekiwało, że konflikt potrwa tylko kilka tygodni, zanim ogłoszą zwycięstwo - zgodnie z planami przechwyconymi przez zachodni wywiad na początku wojny.

Przez zimę zachodni analitycy wojskowi i ukraińscy urzędnicy wielokrotnie ostrzegali, że Rosja, po zaciągnięciu 300 tys. ludzi jesienią ubiegłego roku, przeprowadzi nowy duży atak. Jednak rozpoczęta w lutym ofensywa Moskwy na wschodniej Ukrainy przyniosła minimalne zyski przy ogromnych kosztach. Zachodni urzędnicy szacują, że po stronie rosyjskiej było do 200 tys. zabitych lub rannych.

- Rosja po prostu nie ma zdolności do przeprowadzenia dużej ofensywy - powiedział amerykański ekspert wojskowy Rob Lee. Według niego, mniej niż 10 proc. rosyjskiej armii na Ukrainie jest zdolne do działań ofensywnych, a większość jej żołnierzy to obecnie poborowi o ograniczonym wyszkoleniu.

- Widzimy, że wojsko Rosji przygotowuje się do długiej wojny. Putin liczy na to, że zasoby jego kraju przewyższą zasoby Ukrainy, gdy Zachód zmęczy się pomaganiem Kijowowi - mówi Lee.

Czytaj więcej

Nikt nie chce bohaterów zza więziennych krat

Pomimo niepowodzeń na Ukrainie, Kreml zniósł potencjalny odwrót od wojny w kraju, miażdżąc resztki społeczeństwa obywatelskiego Rosji.

- Wiele osób w kraju w pełni zaakceptowało fakt, że wojna nie zniknie i uważa, że muszą nauczyć się żyć w tej rzeczywistości - powiedział Andriej Kolesnikow, pracownik Carnegie Endowment, który badał nastawienie społeczeństwa do wojny od jej początku.

Kolesnikow powiedział, że zdolność i chęć ludności do przystosowania się do nowej rzeczywistości okazała się znacznie silniejsza niż wielu obserwatorów się spodziewało.

Kiedy we wrześniu Putin zarządził pobór 300 tysięcy rezerwistów, socjologowie zauważyli rekordowy wzrost strachu i niepokoju - mężczyźni obawiali się, że pójdą walczyć, a matki i żony martwiły się o swoich mężów, ojców i synów. Ustąpiło to po kilku miesiącach. 

- Kampania propagandowa odniosła sukces mimo początkowego wahania ludzi - powiedziało źródło na Kremlu, nawiązując do protestów antywojennych, które doprowadziły do ponad 15 tys. aresztowań w całym kraju w pierwszych tygodniach po inwazji. "Rządowi udało się zjednoczyć ludzi wokół flagi. Sposób, w jaki konflikt został ujęty w ramy, pomógł ludziom go zaakceptować".

Pełna siła państwa została wykorzystana do rozpowszechniania i egzekwowania przesłania, że wojna jest konieczna dla samej tożsamości i przetrwania Rosji. Telewizja krajowa zmieniła się z lekkiej rozrywki w agresywne polityczne talk-show. W międzyczasie szkoły zostały poinstruowane, aby dodać podstawowe szkolenie wojskowe i "patriotyczne" lekcje, które mają na celu usprawiedliwienie wojny na Ukrainie. Państwowa retoryka, w tym wezwania Putina do pozbycia się "szumowin i zdrajców", doprowadziły do fali donosów zwykłych Rosjan na swoich kolegów, a nawet przyjaciół.

Pod koniec grudnia w Moskwie doszło do spotkania grupy przyjaciół wysoko postawionego urzędnika państwowego. W kolacji wzięli udział członkowie rosyjskiej elity kulturalnej i politycznej. Jeden z toastów wzniósł Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Putina. - Sprawy staną się o wiele trudniejsze. To potrwa bardzo, bardzo długo - zapowiedział.

Jego toast posępił nastrój wieczoru wśród gości, z których wielu mówiło prywatnie, że sprzeciwia się wojnie na Ukrainie. - Słuchanie jego przemówienia było nieprzyjemne. Było jasne, że ostrzegał, że wojna zostanie z nami i powinniśmy przygotować się na długi proces - powiedział jeden z uczestników spotkania Guardianowi.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Rosjanie niszczyli leopardy, tak samo niszczą i będą niszczyć czołgi Abrams
Konflikty zbrojne
Jest nowy pakiet pomocy wojskowej USA dla Ukrainy. 6 mld dolarów, w tym rakiety Patriot
Konflikty zbrojne
Kolejna zmiana w wojsku Ukrainy. Zełenski odwołał dowódcę
Konflikty zbrojne
Ukraina zniszczyła na lotnisku pod Moskwą rosyjski śmigłowiec
Konflikty zbrojne
Rosyjscy recydywiści wracają z wojny i zabijają