Andrzej Łomanowski: Krótka historia czasu na wojnie

Władimir Putin zaczyna się spieszyć w Ukrainie. Długotrwała wojna na wyczerpanie zamienia się – na kilka miesięcy – w bezlitosny szturm.

Publikacja: 02.02.2023 03:00

Andrzej Łomanowski: Krótka historia czasu na wojnie

Foto: AFP

– Następnych kilka miesięcy będzie decydujących w wojnie – powiedział sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Ołeksij Daniłow telewizji Sky News.

Rosyjska armia bowiem chce zdążyć przed nadejściem na front zachodnich czołgów: Leopardów, Challengerów i Abramsów. Dlatego okupowany Donieck pełen jest rosyjskich żołnierzy. Koncentrują ich tam tuż przed wysłaniem na front odległy o kilka–kilkanaście kilometrów.

Kreml szacuje, że ma czas do końca marca. Ukraińskie załogi muszą przeszkolić się w obsłudze czołgów, same maszyny muszą dotrzeć najpierw do Ukrainy, a potem zostać dowiezione na front. Jednocześnie należy poczekać, aż warunki pogodowe będą sprzyjały ich użyciu, czyli skończy się okres wiosennych roztopów i ziemia podeschnie.

Czytaj więcej

Szef MSZ Ukrainy: W pierwszej fali dostaw na Ukrainę trafi do 140 czołgów

W ciągu najbliższych dwóch miesięcy armia inwazyjna chce osiągnąć takie sukcesy, by Kreml mógł rozpocząć propagandową kampanię na Zachodzie pod hasłem „Czas już zakończyć tę wojnę”. Liczy na to, że jednocześnie będzie narastać zmęczenie zachodnich społeczeństw nieustannymi informacjami z frontu i pomocą okazywaną Ukrainie.

Wszystko to nim zachodnie czołgi dotrą na pierwszą linię. Problem rosyjskich wojskowych polega na tym, że im – tak jak i Ukraińcom – brakuje zarówno czołgów, jak i wozów bojowych. Przemysł zbrojeniowy nie nadąża z uzupełnianiem ogromnych strat zadanych przez Ukraińców. Dlatego żołnierze Kremla na wielu odcinkach frontu (np. w okolicach Wuhłedaru czy Kreminnej) atakują bez wsparcia broni pancernej, biegnąc rozpaczliwie przez pola pod ostrzałem w kierunku ukraińskich okopów.

Rosyjska „zbrojeniówka” rozkręci się na pełną moc dopiero pod koniec lata i generałowie wtedy woleliby zacząć ofensywę. Ale Kreml nie chce czekać popędzany nakazami wewnętrznej polityki. Pod koniec lutego prezydent Putin powinien wreszcie wystąpić przed Zgromadzeniem Narodowym (czyli Dumą i Senatem) z orędziem jeszcze za zeszły, 2022 rok. Chciałby mieć czym się pochwalić. Dlatego kolejne oddziały świeżo zmobilizowanych Rosjan podążają na front.

Jednak rosyjskie dowództwo zdaje sobie sprawę, że masowe ataki samej piechoty mogą doprowadzić tylko do niewielkich lokalnych sukcesów. W dodatku za cenę wielkich strat. W Kijowie więc zaczynają się obawiać, że Rosja znów spróbuje wykorzystać swą przewagę ilościową w wielkiej skali, czyli atakując w miejscach obecnie spokojnych: Charków, Sumy, Czernichów czy poprzez Białoruś znów Kijów. By osiągnąć wreszcie znaczący sukces.

Czas pogania, ponieważ zachodni politycy – w przeciwieństwie do swych społeczeństw – skłaniają się ku myśli o konieczności uzbrojenia ukraińskiej armii w rakiety dalekiego zasięgu czy samoloty.

– Następnych kilka miesięcy będzie decydujących w wojnie – powiedział sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Ołeksij Daniłow telewizji Sky News.

Rosyjska armia bowiem chce zdążyć przed nadejściem na front zachodnich czołgów: Leopardów, Challengerów i Abramsów. Dlatego okupowany Donieck pełen jest rosyjskich żołnierzy. Koncentrują ich tam tuż przed wysłaniem na front odległy o kilka–kilkanaście kilometrów.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Konflikty zbrojne
ONZ: Izrael stosuje głód jako broń? To może być zbrodnia wojenna
Konflikty zbrojne
Pieskow o planach zamknięcia Telegrama. Rzecznik Kremla ostrzega twórców komunikatora
Konflikty zbrojne
Rosja uderzy w Litwę z Białorusi? Pojawiają się niepokojące sygnały
Konflikty zbrojne
Władimir Putin mówił o tym czy Rosja mogłaby zaatakować Polskę
rozmowa
Tadżycki opozycjonista: Modlę się, żeby nie było żadnych ataków w Polsce