Putin ciągnie Łukaszenkę na wojnę

Władimir Putin znów próbuje namówić Aleksandra Łukaszenkę do wspólnego ataku na Ukrainę.

Publikacja: 19.12.2022 22:25

Mińsk, 19 grudnia. Władimir Putin i Aleksander Łukaszenko zmierzają na rozmowy

Mińsk, 19 grudnia. Władimir Putin i Aleksander Łukaszenko zmierzają na rozmowy

Foto: AFP

– Głupie i bezpodstawne – powiedział rzecznik Kremla o informacjach, że rosyjski przywódca specjalnie pojechał do Mińska, by zmusić wreszcie Białorusina do przyłączenia się do wojny.

Jeśli przedstawiciel Władimira Putina zaprzecza, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Jeszcze w ZSRR powstało powiedzenie: „Wierzę tylko w zdementowane informacje”.

Czytaj więcej

Putin i Łukaszenko w Mińsku: Ani słowa o Ukrainie

Na Kijów

Mimo przeprowadzonej „częściowej mobilizacji” rosyjska armia nadal jest w nie najlepszym stanie, co udowadnia codziennie w Donbasie. Od pięciu miesięcy szturmuje tam Bachmut, a ten nadal jest ukraiński – mimo że obrońcy zaczęli już kopać okopy w centrum miasta.

Około połowy zmobilizowanych nadal jednak szkoli się w jednostkach wojskowych i nikt nie wie, gdzie skieruje ich Putin. Na razie wszystko wskazuje na to, że chce, by jego armia opanowała całe obwody ługański i doniecki, co mógłby przedstawić jako zwycięstwo i zacząć się domagać zawieszenia broni wraz z uznaniem swoich podbojów.

Ale nikt – a już na pewno nie ukraińscy dowódcy – nie odrzuca innej możliwości, że Putin wciąż chce zdobyć Kijów i podbić całą Ukrainę.

– W czasie wizyty Putina będą omawiane sprawy dalszej agresji i większego zaangażowania w nią białoruskiej armii, jak sądzimy w szczególności w operacjach naziemnych – uważa ukraiński generał Serhij Najew. Najkrótsza droga do ukraińskiej stolicy prowadzi z Białorusi. Ponadto istnieje niebezpieczeństwo ataku dalej na zachód, na Łuck i Lwów, by odciąć drogi dostaw z Zachodu.

Przez ponad pół roku rosyjscy żołnierze przyjeżdżają na Białoruś albo z niej wyjeżdżają, próbując odciągnąć uwagę ukraińskiego dowództwa od walk na południu i wschodzie.

Teraz jednak przybywaniu kolejnych oddziałów rosyjskich towarzyszy masowe rozsyłanie na Białorusi wezwań do komisji poborowych.

Strachy Łukaszenki

– Większość odsyłają do domów, tylko jakichś specjalistów wojskowych zostawiają. (…) Może po prostu Łukaszenko odstawia jakiś kolejny numer przed Putinem. Ale to budzi jednak niepokój. Poza tym mamy informacje, że mobilizują personel medyczny. A jeśli formowane są szpitale wojskowe, no to jest oznaka bliskiego ataku – wyjaśnia Wadim Kabanczuk, zastępca dowódcy białoruskiego oddziału ochotników walczących w składzie ukraińskiej armii.

Na razie na Białorusi jest około 9 tys. rosyjskich żołnierzy, a białoruska armia – w chwili przyjazdu Putina – demonstracyjnie przerwała ćwiczenia i wróciła do koszar. Łukaszenko cały czas boi się bowiem, że i tym razem Rosjanie poniosą klęskę. Tym bardziej, że obecnie Ukraińcy umocnili granicę. Ponadto atak prowadzono by przez rejony ogromnych bagien, które nawet zimą nie zamarzają, a już wkrótce nadejdzie odwilż. Agresorzy musieliby poruszać się tylko po kilku dostępnych drogach, co ułatwiałoby obronę.

Udział wojsk białoruskich w inwazji po przegranej stronie mógłby doprowadzić do ich rozpadu. Tym prawdopodobniejszego, że źle uzbrojone i bez żadnego doświadczenia we współczesnej wojnie musiałyby walczyć z najlepszą armią w naszej części kontynentu. Klęska zaś mogłaby stać się katalizatorem wybuchu społecznego niezadowolenia. Już obecnie większość Białorusinów jest przeciwna udziałowi w wojnie po stronie Rosji, co odbije się też na zachowaniu zmobilizowanych żołnierzy.

Tego właśnie obawia się Łukaszenko. Z drugiej jednak strony chce wytargować od Putina dostawy gazu po jak najniższej cenie. – Od kilku już lat Białoruś dostaje rosyjski gaz po stałej cenie ok. 129 dol. za 1000 m sześc. Obecny targ jest o to, by – czego domaga się Mińsk – dostawała po cenach dla obwodu smoleńskiego czy briańskiego, czyli poniżej 100 dol. za 1000 m – wyjaśnia Igor Juszkow, rosyjski ekspert ekonomiczny.

– Moskwa może i byłaby gotowa do utworzenia wspólnego rynku gazu, ale chętnych do sprzedawania Łukaszence gazu po 100 dol. to u nas nie ma – dodaje. Ale miński dyktator potrzebuje taniego gazu, by utrzymać w ruchu swój przemysł i – znów – uniknąć niepokojów społecznych.

Andrzej Bogacz

– Głupie i bezpodstawne – powiedział rzecznik Kremla o informacjach, że rosyjski przywódca specjalnie pojechał do Mińska, by zmusić wreszcie Białorusina do przyłączenia się do wojny.

Jeśli przedstawiciel Władimira Putina zaprzecza, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Jeszcze w ZSRR powstało powiedzenie: „Wierzę tylko w zdementowane informacje”.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Władimir Putin oferuje Zachodowi dialog. Ale stawia warunki
Konflikty zbrojne
Wojsko Izraela kontynuuje atak na Rafah. Przejęto kontrolę nad przejściem granicznym
Konflikty zbrojne
Hamas zgadza się na zawieszenie broni, Izrael nie. Trwają ataki na Rafah
Konflikty zbrojne
Przełom w Strefie Gazy. Hamas akceptuje propozycję zawieszenia broni
Konflikty zbrojne
Francuscy żołnierze na Ukrainie? Rosja: Sprawdzamy to