Mimo to ataki nie ustają ani jeden dzień – już piąty miesiąc. Podobnie w okolicach Wuhledaru.
Na żadnym odcinku frontu nie widać znaczącej rosyjskiej przewagi ilościowej
„Ruskich jest do ch… .Mają gdzieś prognozy o zmniejszeniu tempa wojny zimą. Takich masowych szturmów jak dziś (w piątek - red.) nie pamiętam od czasu przyjazdu do Bachmutu. Wzdłuż jednego kawałka okopu można naliczyć czterdziestu ich martwych, zmieszanych z błotem. To wszystko w jeden dzień. (…) Oni mogą spać, jeść i żyć metr od swoich i naszych zabitych, a potem jakby nigdy nic iść naprzód. To trudno przekazać słowami” – pisze kolejny ukraiński obrońca Bachmutu z 93 brygady zmechanizowanej „Chołodnyj Jar”.
Po wycofaniu z chersońskiego przyczółku rosyjskie dowództwo podjęło działania nie do końca obecnie zrozumiałe. Wydaje się, że wojska zabrane z lewego brzegu Dniepru rozdzielono na różne odcinki frontu, nie tworząc z nich jednego, dużego zgrupowania. W każdym razie jednostki poprzednio widziane na Chersońszczyźnie pojawiły się obecnie zarówno na froncie pod Zaporożem, w okolicach Bachmutu, jak i na wschodnim skrzydle, w pobliżu Swatowego. Możliwe, że rosyjskie dowództwo próbuje zrobić kilka rzeczy na raz: wesprzeć swe ataki na Bachmut i Wuhledar, podeprzeć chwiejący się front na wschodzie i zabezpieczyć się od ewentualnego ukraińskiego ataku z okolic Zaporoża.
Jednocześnie na front cały czas przybywają zmobilizowani po 21 września w Rosji. Według różnych rosyjskich przedstawicieli (od prezydenta Putina po ministra obrony Siergieja Szojgu) wysłano ich tam 40-80 tys. Ale na żadnym odcinku frontu nie widać znaczącej rosyjskiej przewagi ilościowej, a przynajmniej na razie – jeśli istnieje – nie wpływa na przebieg działań.
Za to ukraińska armia zaczęła intensywniej ostrzeliwać rosyjskie zaplecze w okolicach Doniecka, atakując m.in. węzły kolejowe (ostatnio Iłłowajsk). Rosjanie wkrótce mogą mieć i na tym odcinku frontu kłopoty z zaopatrzeniem, uzależnieni są bowiem od kolei, a transport samochodowy w ich armii jest nadal słabo rozwinięty.