Niszczycielska taktyka Rosjan w Donbasie: ostrzał, szturm piechoty, ostrzał

Euforia po wygranych bitwach o Kijów i Charków zamieniła się w stolicy w pesymizm. Rosjanie próbują zamknąć w kotłach obrońców Donbasu.

Publikacja: 26.05.2022 21:00

Spalona szkoła w okolicach Charkowa, gdzie Rosjanie też próbują atakować

Spalona szkoła w okolicach Charkowa, gdzie Rosjanie też próbują atakować

Foto: SERGEY BOBOK/AFP

– Okupują już 95 proc. terenu obwodu ługańskiego – podsumował wydarzenia ostatnich dni szef tamtejszej administracji Serhij Hajdaj.

Obrońcy utracili ostatnio jedynie 5 proc. terenu, ale obecnie zajadłe walki toczą się o jedyną dużą miejscowość tego obwodu pozostająca w rękach Ukraińców, Siewierodonieck. 100-tysięczny ośrodek przemysłowy był też siedzibą miejscowych władz po utracie Ługańska. Wraz z sąsiadującym od zachodu przez rzekę Lisiczańskiem tworzyły ponad 200-tysięczną metropolię.

Czytaj więcej

Haidai: Rosjanie kontrolują 95 proc. obwodu ługańskiego

– Miasto niszczą przez całą dobę: artyleria, bombardowania z samolotów, katiusze – mówi Hajdaj. Walki trwają na granicach miasta, a jedyna droga prowadząca w głąb Ukrainy jest pod rosyjskim ostrzałem. – Taktykę Rosjanie mają niezmienną. Masowo ostrzeliwują nasze pozycje z artylerii, pod jej osłoną posuwa się piechota, czasem razem z czołgami. Zazwyczaj piechota, poniósłszy straty, cofa się, potem znów zaczyna artyleria i znów dwa–trzy szturmy piechoty. Cztery godziny strzelają armaty, potem atak, trzy–cztery godziny artyleria i znów atak – opisuje dziennikarzom codzienność obrońców Siewierodoniecka dowódca ochotniczego batalionu.

– To ich wypróbowana taktyka. Korzyści przynosi im niewiele, ale dzięki zmasowanemu ostrzałowi mogą powoli posuwać się do przodu, bo krok po kroku niszczą wszystko przed sobą: nasze pozycje, okopy, budynki, drzewa, drogi – wszystko. Niestety, mają dużą przewagę w artylerii – dodaje.

Ilość zawsze przechodzi w jakość. Mówią, że Józef Stalin tak opisywał swoje podejście do prowadzenia wojny

Joe Inwood, korespondent BBC

Według danych ukraińskiego wywiadu na początku tygodnia Rosjanie mieli na całym froncie ponad półtora tysiąca armat, prawie siedemset katiusz i około 70 wyrzutni rakiet większego zasięgu. Ukraińska armia na początku wojny miała ok. 1,8 tys. różnego rodzaju armat i wyrzutni rakiet, ale w przytłaczającej większości przestarzałych (niektóre z czasów drugiej wojny światowej). Znaczna ich część stała się łatwym celem Rosjan w pierwszych tygodniach walk. Pozostałe jednak – połączone w wymyśloną przez ukraińskich żołnierzy wirtualną sieć, funkcjonującą dzięki Starlinkowi Ilona Muska – pozostają zmorą najeźdźców. Ale jest ich za mało.

– Ilość zawsze przechodzi w jakość. Mówią, że Józef Stalin tak opisywał swoje podejście do prowadzenia wojny. Jeśli rzucić na wroga wystarczająco dużo ludzi, to w końcu zostanie pokonany. Te słowa można powtórzyć i dzisiaj – opisywał korespondent BBC Joe Inwood, w jaki sposób Władimir Putin prowadzi wojnę.

Dzięki znacznej przewadze jego armia odpycha obrońców w głąb Donbasu. Ale straty też ponosi ogromne. Ukraińcy niszczą nawet najnowsze rosyjskie czołgi T-90. Chyba spalili ich bardzo dużo, bowiem ostatnio Rosjanie wysyłają na front przestarzałe, wyciągnięte z magazynów czołgi T-62, których produkcji zaprzestano jeszcze w 1978 roku.

Czytaj więcej

Ukraińska armia: Rosjanie muszą sięgać po czołgi T-62

Ukraińcom grożą cały czas aż trzy okrążenia. W pierwszym Rosjanie chcą zamknąć obrońców Siewierodoniecka i Lisiczańska. Kolejne uderzenie, bardziej na zachód, kierowane jest tak, by opanować okolice miejscowości Bamut i uniemożliwić dostawy zaopatrzenia do Siewierodoniecka lub wycofanie się z niego. A ostatnie, najbardziej wysunięte na zachód – by okrążyć rejon Kramatorska i Słowiańska. Tam prawdopodobnie obrońcy szykują kolejne umocnienia, na wypadek gdyby padły ich obecne pozycje.

Według prezydenta Zełenskiego w Donbasie na jednego ukraińskiego żołnierza przypada aż siedmiu Rosjan. Część sił Kijów bowiem musi cały czas utrzymywać na północnych granicach. Rosjanie bez przerwy ostrzeliwują okolice Czernihowa, nie wiadomo, czy nie spróbują zaatakować. Podobnie uwagę od Donbasu odciąga Aleksandr Łukaszenko, wysyłając na granicę z Ukrainą białoruskie oddziały specjalne.

Jeśli nawet Rosjanom nie uda się okrążyć ukraińskich sił, to zechcą podbić większość Donbasu. Chyba że zdąży na czas zachodnia broń, przede wszystkim armaty.

– Okupują już 95 proc. terenu obwodu ługańskiego – podsumował wydarzenia ostatnich dni szef tamtejszej administracji Serhij Hajdaj.

Obrońcy utracili ostatnio jedynie 5 proc. terenu, ale obecnie zajadłe walki toczą się o jedyną dużą miejscowość tego obwodu pozostająca w rękach Ukraińców, Siewierodonieck. 100-tysięczny ośrodek przemysłowy był też siedzibą miejscowych władz po utracie Ługańska. Wraz z sąsiadującym od zachodu przez rzekę Lisiczańskiem tworzyły ponad 200-tysięczną metropolię.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Konflikty zbrojne
Cyryl I ogłasza „świętą wojnę”
Konflikty zbrojne
ONZ: Izrael stosuje głód jako broń? To może być zbrodnia wojenna
Konflikty zbrojne
Pieskow o planach zamknięcia Telegrama. Rzecznik Kremla ostrzega twórców komunikatora
Konflikty zbrojne
Rosja uderzy w Litwę z Białorusi? Pojawiają się niepokojące sygnały
Konflikty zbrojne
Władimir Putin mówił o tym czy Rosja mogłaby zaatakować Polskę