Rosjanie próbują uciekać z Rosji. Dokąd?

Dziesiątki tysięcy Rosjan próbują za wszelką cenę wyjechać z kraju. Ci, co zostają nadal protestują przeciw wojnie.

Publikacja: 06.03.2022 21:00

Samoloty na lotnisku w Moskwie

Samoloty na lotnisku w Moskwie

Foto: AFP

– Jeszcze jeżdżą samochody i działa internet, ale wokół wali się wszystko: projekty, biznesy, media, ludzie uciekają – skonstatował rosyjski scenarzysta i reżyser Siergiej Miedwiediew.

Jednak z Rosji nie tak łatwo wyjechać. Rządowa agencja transportu lotniczego Rosawiacja rekomendowała przewoźnikom, by odwołali zagraniczne loty. Ceny biletów w tych liniach, które jeszcze latają, sięgają nieba. Jeszcze w czwartek za rejs do stolicy Armenii płacono 1,5 tys. dolarów, następnego dnia – trzy razy tyle. Do Erywania ucieka nie tylko liczna w Rosji ormiańska diaspora, lecz i Rosjanie. Przed weekendem zwiększono ilość rejsów z Rosji do Erywania ze zwykłych 3–4 dziennie do 24–37. Są jeszcze tureckie linie lotnicze. – Leciałem samolotem, który w ostatniej chwili zamieniono na największy, jaki znaleziono: Boeing 777 – wspomina Aleksiej, który w połowie tygodnia odleciał do Stambułu.

Od rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę 24 lutego, codziennie w wielu miastach odbywają się antywojenne manifestacje

Równie oblężone są połączenia lądowe, głównie z Petersburga do Finlandii.

Wydostać się z Rosji nie jest łatwo przede wszystkim dlatego, że na lotniskach i dworcach zwiększono posterunki kontrwywiadu FSB. – No co, Mark, uciekacie? A co sami myślicie, kochacie Putina? – wspominał rozmowę z agentemi pasażer, któremu udało się odlecieć do Baku. Z kraju uciekają nawet ludzie bliscy Putinowi, i to wraz z rodzinami. Córka ministra obrony Siergieja Szojgu Ksenia wylądowała aż w Dubaju.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Nie każdy Rosjanin jest za Putinem

Zwykłych Rosjan wypędza perspektywa zaostrzania represji. – Wielu wyjechało z powodu panującej atmosfery strachu i przemocy. To rozumny wybór. Ale ja zostaję – stwierdził jeden z moskiewskich opozycjonistów Konstantin Jankauskas. Ci, którzy pozostali, próbują protestować. Od rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę 24 lutego, codziennie w wielu miastach odbywają się antywojenne manifestacje. Dotychczas zatrzymano na nich ponad 11 tys. osób, średnio tysiąc dziennie. W niedziele prawdziwe obławy na protestujących przeprowadzono w Moskwie i Petersburgu, w areszcie znalazł się co drugi manifestant.

Paniczne nastroje napędza widmo ogłoszenia stanu wojennego i powszechnej mobilizacji. W dodatku parlament przyjął (bez głosu sprzeciwu) ustawę przewidującą do 15 lat łagru za „rozpowszechnianie fałszywych informacji o działaniach sił zbrojnych” i „dyskredytowanie wykorzystania sił zbrojnych w celu obrony interesów Rosji”. – Teraz nie wolno pisać w Rosji o tym, co się dzieje na Ukrainie – stwierdził Jankauskas. Od początku inwazji przerwało pracę lub zostało zamkniętych przez władze kilkadziesiąt tytułów, portali lub rozgłośni.

Konflikty zbrojne
Ajatollah Ali Chamenei mówi o "spisku" w Syrii. Cios chce przekuć w sukces, ma propozycję
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Konflikty zbrojne
Prof. Roman Kuźniar: Nowej fali uchodźców nie należy się spodziewać
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Tusk mówi o możliwym terminie rozpoczęcia rozmów pokojowych
Konflikty zbrojne
Aleksandr Łukaszenko zdradził, ile głowic jądrowych jest na terenie Białorusi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Konflikty zbrojne
Czy zwycięscy radykałowie doprowadzą Syrię do kolejnej wojny domowej