16 marca w ogólnokrymskim plebiscycie mieszkańcy autonomii będą mogli dokonać historycznego wyboru i odpowiedzieć na dwa pytania: „Czy jesteś za ponownym zjednoczeniem Półwyspu Krymskiego z Rosją na prawach podmiotu Federacji Rosyjskiej?" i „Czy jesteś za przywróceniem Konstytucji Republiki Krym z 1992 roku i za statusem Krymu jako części Ukrainy?". Nawet gdyby (co mało prawdopodobne) mieszkańcy opowiedzieli się za drugą opcją, oznaczałoby to odcięcie się od władz w Kijowie. Przywrócona Konstytucja z 1992 roku znacząco poszerzyłaby kompetencję lokalnych władz Krymu, faktycznie nadając mu wszystkie prawa suwerennego państwa. Brakuje więc podstawowego pytania, które mogłoby ewentualnie zaświadczyć tak zwaną wolę narodu: „Czy jesteś za obecnym stanem rzeczy?".
Mimo że referendum jeszcze się nie odbyło, premier Autonomii Siergiej Aksjonow oświadczył, iż proces przyłączenia półwyspu do Rosji już się rozpoczął.
– Okres przejściowy potrwa jedynie rok. Potem będziemy mogli w pełni uczestniczyć we wszystkich procesach i korzystać z ulg Federacji Rosyjskiej – powiedział Aksjonow.
Tymczasem Trybunał Konstytucyjny Ukrainy uznał w piątek, że decyzja krymskich separatystów o przyłączeniu się do Rosji oraz niedzielne referendum w tej sprawie są niezgodne z ukraińską konstytucją. Trybunał nakazał rządowi autonomii natychmiastowe wstrzymanie przygotowań do referendum, zniszczenie kart do głosowania i materiałów agitacyjnych.
Mimo że Unia Europejska i Stany Zjednoczone uznają referendum za nielegalne, rosyjska Duma Państwowe już zadeklarowała, że zaakceptuje jego wyniki. Obserwować przebieg niedzielnego plebiscytu będzie ?jedynie kilkudziesięciu rosyjskich deputowanych. Żaden z krajów zachodnich nie wyśle swoich obserwatorów, solidaryzując się z władzami w Kijowie.