„Powstały kryzys musi być zażegnany" – piszą w liście otwartym do obywateli Polski liderzy Światowego Kongresu Żydów. Nie mamy wątpliwości, że autorzy tego mądrego, pełnego powagi i szacunku listu mają rację. My także myślimy podobnie.
Dziedzictwo polskich Żydów to ważna część naszej historii i tożsamości. Jego brutalnie zerwana przez niemiecki nazizm i komunizm ciągłość pozbawiła Polskę i Polaków istotnej części wielowiekowej tradycji wspólnej kultury i opartych na tolerancji fundamentów państwa. Dziś Polska jest inna, ale – co jest dla nas wyjątkowo ważne – to nie jej wina.
Nigdy nie zapomnimy ani nie przestaniemy powtarzać: Holokaust, do którego doszło na terenach przedwojennej Polski, wymyślono w Berlinie, a przeprowadzili go Niemcy. I to oni ponoszą główną odpowiedzialność za tę wyjątkową w historii zbrodnię. Zbrodnię, która pozbawiła Polskę sześciu milionów obywateli, w tym ponad trzech milionów żydowskiego pochodzenia. Nigdy też nie wymażemy ze zbiorowej pamięci, że niektórzy Polacy przyłożyli rękę do zagłady Żydów. To hańba, w której ujawnianiu i dokumentacji nie wolno nikomu przeszkodzić. Jeśli istnieje w Polsce prawo, które może tę kwestię podważać, należy wykreślić je z polskiego systemu prawnego.
Ale jest – prócz tego nieludzkiego – jeszcze inne dziedzictwo, o którym wspominają szefowie Światowego Kongresu Żydów. To ostatnie 25 lat historii Polski niepodległej, podczas których wspólnie, skutecznie odbudowaliśmy relacje między obu narodami. To ćwierćwiecze dostarczyło wielu dowodów szacunku, braterstwa i współpracy na polu kultury, ekonomii czy polityki.
W imię osiągnięć tych 25 lat dziś przede wszystkim należy patrzeć w przyszłość. Wygasić emocje, kwestie sporne oprzeć na twardych podstawach współpracy instytucjonalnej, pożegnać się z ewidentnie wadliwymi regulacjami. Zwłaszcza (o czym piszemy niżej) że ich wejście w życie, zamiast łagodzić napięcia, może spowodować eskalację wzajemnych oskarżeń i pretensji. „Chcielibyśmy, by liderzy po obydwu stronach (...) usiedli przy stole" – piszą Ronald S. Lauder i Robert Singer, a my pragniemy dodać, że może to ostatni moment, kiedy jest to jeszcze możliwe.