Gdyby trzy miesiące temu ktoś powiedział Grzegorzowi Schetynie, że kierowana przez niego Koalicja Europejska otrzyma ponad 38 proc. głosów w wyborach 26 maja, podejrzewam, że byłby szczęśliwy. Dziś jednak na takiego nie wygląda, gdyż rekordowa – 45-proc. – frekwencja dawała PO nadzieję na lepszy wynik.
To tylko jeden z przykładów mitów, które upadły w ostatnią wyborczą niedzielę. Wielu powtarzało, że wysoka frekwencja nie może sprzyjać PiS, tymczasem przyniosła tej partii rekordowy wynik. Zjednoczonej Prawicy udało się coś niezwykłego – ponad sześć milionów ludzi w całym kraju poszło na wybory, które nie mają z punktu widzenia ich codziennego życia szczególnego znaczenia. Poszli, by być usłyszani.