Reklama

Haszczyński: Za późno na sprawiedliwość

Musimy żyć z bagażem nierozliczonych zbrodni i starać się nie obciążać nim naszych stosunków z Niemcami.

Aktualizacja: 01.08.2019 12:15 Publikacja: 31.07.2019 19:29

Haszczyński: Za późno na sprawiedliwość

Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe

W połowie lat 90. byłem wraz z grupą dziennikarzy ze Wschodu w Stuttgarcie na zaproszenie gospodarzy. – Do tej pory żyłam w przekonaniu, że to my wygraliśmy wojnę – zwierzyła mi się rosyjska Żydówka przytłoczona bogactwem zachodnich Niemiec, które miała szansę zobaczyć pierwszy raz w życiu, w czasie gdy przechodziła już na emeryturę.

Ja, urodzony ponad 20 lat po wojnie, podziwiając w mojej warszawskiej dzielnicy nieliczne, ale piękne wille, tak różne od dominujących wokół klockowatych bloków, nie mogłem się uwolnić od myśli: Ostały się, bo w czasie okupacji mieszkali w nich Niemcy.

Przeczytaj też komentarz Michała Szułdrzyńskiego: Oddajmy im hołd o Godzinie „W”

Wciąż dręczy mnie myśl, jak to było możliwe, że zbrodniarze, odpowiedzialni za wymordowanie tysięcy Polaków, tacy jak Heinz Reinefahrt, spokojnie doczekali ostatnich dni jako szanowani obywatele czy podziwiani fachowcy. Teraz skłonność do rozliczeń jest duża, ale sprawcy mają po sto lat, i nie są to ci najważniejsi. Smutna konstatacja: na sprawiedliwość jest prawie zawsze za późno.

Musimy z tym bagażem żyć i starać się nie obciążać nim stosunków z Niemcami, naszym najważniejszym partnerem w Europie. Niezbędna jest jednak wiedza i wrażliwość po drugiej stronie.

Reklama
Reklama

Trzeba przypomnieć słowa pani kanclerz z 2015 roku: To, że jesteśmy sobie tak bliscy, zawdzięczamy przede wszystkim gotowości Polski do pojednania i partnerstwa z Niemcami „mimo niewyobrażalnych zbrodni niemieckich w czasie drugiej wojny światowej". Oby takie myślenie w Berlinie nie przeminęło wraz z Angelą Merkel.

W połowie lat 90. byłem wraz z grupą dziennikarzy ze Wschodu w Stuttgarcie na zaproszenie gospodarzy. – Do tej pory żyłam w przekonaniu, że to my wygraliśmy wojnę – zwierzyła mi się rosyjska Żydówka przytłoczona bogactwem zachodnich Niemiec, które miała szansę zobaczyć pierwszy raz w życiu, w czasie gdy przechodziła już na emeryturę.

Ja, urodzony ponad 20 lat po wojnie, podziwiając w mojej warszawskiej dzielnicy nieliczne, ale piękne wille, tak różne od dominujących wokół klockowatych bloków, nie mogłem się uwolnić od myśli: Ostały się, bo w czasie okupacji mieszkali w nich Niemcy.

Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szczyt Wołodymyr Zełenski-Władimir Putin w Budapeszcie? Trzeba to zablokować
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Gdy dzieje się historia, rząd i prezydent spierają się o to, kto ma krótsze spodenki
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Karol Nawrocki pojedzie do Waszyngtonu jako petent, a nie podmiotowy lider
Komentarze
Estera Flieger: Konflikt Nawrockiego z Tuskiem to ściema. Żaden nie chciał lecieć do USA
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Solidarność jest dłużniczką powstania warszawskiego
Reklama
Reklama