Szułdrzyński o dymisji Kuchcińskiego: PiS padł ofiarą własnego moralizatorstwa

Partia Jarosława Kaczyńskiego obiecywała, że będzie lepsza niż PO, a teraz się okazuje, że jest, jak było. Obietnica poprawy złożona tuż przed wyborami ?brzmi mało wiarygodnie.

Aktualizacja: 08.08.2019 13:36 Publikacja: 07.08.2019 00:01

Nowe informacje pogrążają marszałka Sejmu

Nowe informacje pogrążają marszałka Sejmu

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Decyzja o dymisji marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego nie jest zaskoczeniem. Tym, co zaskakuje, jest sposób jej wytłumaczenia Polakom. Zarówno Jarosław Kaczyński, jak i sam Kuchciński podkreślali, że nic złego się nie stało, że przepisy nie zostały złamane. A dymisja jest dowodem na to, że PiS potrafi słuchać opinii publicznej oburzonej lotami. Pojawia się tu jednak zasadnicze pytanie: jeśli wszystko było w porządku, to czym się u licha bulwersowała opinia publiczna? W wystąpieniu Kaczyńskiego było dużo buty i zapewniania o pilnowaniu wysokich standardów w przeciwieństwie do poprzedników. Zabrakło jednak najważniejszego: powiedzenia Polakom „przepraszam".

Za co należałoby przeprosić? Za arogancję marszałka Sejmu i wielu posłów, którzy korzystali z wartego 220 mln zł samolotu jak z taksówki na linii Warszawa–Rzeszów. Za branie na pokład członków rodzin, choć stanowi to wyraźne złamanie instrukcji HEAD, tej, którą przyjął obecny minister obrony narodowej. Za oszczędne gospodarowanie prawdą w tej sprawie – ukrywanie informacji, podawanie fałszywych czy wręcz zwyczajne okłamywanie opinii publicznej.

PiS wpadł w najgorszą z możliwych pułapek – własnego moralizatorstwa. Nieustannie słyszymy z ust polityków partii rządzącej, przede wszystkim od samego Jarosława Kaczyńskiego, że PiS jest obrońcą chrześcijaństwa i tradycyjnych wartości, które są w Polsce atakowane. Ale to właśnie PiS, a szczególnie Kuchciński, okazał się tym, który sprzeniewierzył się takim zasadom, jak prawdomówność, skromność czy zwykła przyzwoitość. Ubieranie się w szaty obrońców moralności w takiej sytuacji trąci niebywałą wprost hipokryzją.

Innym uderzającym aspektem całej sprawy jest to, że PiS potknął się na sprawie lotów najważniejszych osób w państwie, choć właśnie z bezpieczeństwa pasażerów tragicznego lotu 2010 roku uczynił jeden z głównych aktów oskarżenia przeciwko Platformie Obywatelskiej i Donaldowi Tuskowi. Antoni Macierewicz od czterech lat pracuje w pocie czoła, by „wyjaśnić" katastrofę smoleńską, a tymczasem znów się okazało, że przepisy regulujące loty VIP-ów były zupełnie lekceważone – od ignorowania wymaganego prawem zgłaszania zapotrzebowania na lot po zabieranie na pokład osób nieuprawnionych.

Z tego, co usłyszeliśmy na czwartkowej konferencji prezesa PiS, wynikało, że Kuchciński okazał się niemal mesjaszem biorącym na siebie winy poprzedników, którzy nadużywali samolotów. Dziennikarzom rozdano wykaz lotów Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Ale to strategia bardzo ryzykowna z kilku powodów. Po pierwsze, PiS twierdził, że będzie lepszy. Teraz się okazało, że przez cztery lata było tak jak dawniej. Obietnica poprawy złożona za pięć dwunasta – czyli tuż przed kolejnymi wyborami – jest umiarkowanie wiarygodna.

Po drugie, ciężko jest porównać loty marszałka Sejmu ?z lotami premiera – to jak porównanie gruszek z jabłkami. Jeśli już mamy coś porównywać, to loty Tuska i Kopacz z lotami Szydło i Morawieckiego. Ale zrzucanie wszystkiego na poprzedników ma jeszcze jeden słaby punkt. Platforma za swe błędy już zapłaciła – przegraną w wyborach 2015 r. To najwyższa w demokracji kara dla rządzących za ich grzechy.

Na koniec warto zwrócić uwagę, że zmuszając do dymisji Kuchcińskiego, sam Kaczyński przyznaje się do błędu. Bez jego decyzji ktoś taki nigdy nie zostałby marszałkiem Sejmu, formalnie drugą osobą w państwie. Kuchciński odchodzi, pozostawiając za sobą zgliszcza. Głównym zadaniem jego następcy będzie odbudowanie prestiżu tego urzędu.

Decyzja o dymisji marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego nie jest zaskoczeniem. Tym, co zaskakuje, jest sposób jej wytłumaczenia Polakom. Zarówno Jarosław Kaczyński, jak i sam Kuchciński podkreślali, że nic złego się nie stało, że przepisy nie zostały złamane. A dymisja jest dowodem na to, że PiS potrafi słuchać opinii publicznej oburzonej lotami. Pojawia się tu jednak zasadnicze pytanie: jeśli wszystko było w porządku, to czym się u licha bulwersowała opinia publiczna? W wystąpieniu Kaczyńskiego było dużo buty i zapewniania o pilnowaniu wysokich standardów w przeciwieństwie do poprzedników. Zabrakło jednak najważniejszego: powiedzenia Polakom „przepraszam".

Pozostało 81% artykułu
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność