Reklama

List do Piotra Szwajcera

Piotr Szwajcer, działacz podziemnego wydawnictwa NOWA, jeden z odznaczonych ostatnio przez prezydenta Kaczyńskiego, zamieścił w "Gazecie Wyborczej" list, w którym trochę polemizuje z tekstem Seweryna Blumsztajna zwracającego order, a trochę się usprawiedliwia z tego, że odznaczenie przyjął.

Publikacja: 09.07.2008 22:37

Pisze, że nie chce wybierać między wizją świata "GW" i Adama Michnika a wizją: PiS, "Rzeczpospolitej" i Bronisława Wildsteina, w której "wszyscy (poza naszymi) byli agentami lub aferzystami (co najwyżej komuś nie da się tego udowodnić)".

Drogi Piotrze, ponieważ odnoszę wrażenie, że Twoja opinia na temat poglądów moich tudzież orientacji gazety, w której pracuję, wynika z lektury "Wyborczej" właśnie, chciałbym Ci parę rzeczy wyjaśnić. Fakt, że jako gazeta nie uważamy PiS za gorszy PZPR, nie oznacza, że z partią Kaczyńskich stanowimy jedność.

Osobiście jestem najdalszy od uznawania wszystkich za agentów czy aferzystów. W momencie upadku PRL było jakieś 100 tys. agentów. Wyobrażenie, że nie funkcjonowali oni w wielomilionowej "Solidarności", tak jak w poprzedzającej ją opozycji, jest co najmniej naiwne. Wskazanie ich i nazwanie w niczym nie podważy reputacji wielkiego ruchu, który doprowadził do upadku systemu. Nie rzuci cienia na tych wszystkich, którzy działali w dobrej wierze.

Opinia taka, prezentowana przez "Wyborczą" właśnie, jest nie tylko absurdalna, ale i przeciwskuteczna. Próby zatajania prawdy tworzą atmosferę pomówień i podejrzeń. Powtarzanie, że zdemaskowanie agentów zdezawuuje nas wszystkich, wyzwala takie właśnie reakcje opinii publicznej. Dokładnie ten sam mechanizm dotyczy "aferzystów". Starając się osłonić jednych czy drugich, po trosze stajemy się ich wspólnikami.

Nie wiem, jakich "naszych" masz na myśli. Akurat środowisko krakowskiego SKS upubliczniło działających w nim agentów. Zrobiliśmy to, pomimo że wielokrotnie byli oni bardzo "nasi", a więc nie było to dla nas przyjemne. Teraz mamy to za sobą i nie zauważyliśmy, aby podważyło to wartość naszego dawnego opozycyjnego zaangażowania.

Reklama
Reklama

Pisze, że nie chce wybierać między wizją świata "GW" i Adama Michnika a wizją: PiS, "Rzeczpospolitej" i Bronisława Wildsteina, w której "wszyscy (poza naszymi) byli agentami lub aferzystami (co najwyżej komuś nie da się tego udowodnić)".

Drogi Piotrze, ponieważ odnoszę wrażenie, że Twoja opinia na temat poglądów moich tudzież orientacji gazety, w której pracuję, wynika z lektury "Wyborczej" właśnie, chciałbym Ci parę rzeczy wyjaśnić. Fakt, że jako gazeta nie uważamy PiS za gorszy PZPR, nie oznacza, że z partią Kaczyńskich stanowimy jedność.

Reklama
Komentarze
Tomasz Krzyżak: Winę za znaczący spadek zaufania do Kościoła ponoszą wyłącznie biskupi
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wyryki, drony i rakieta. Jak Rosja rozgrywa chaos informacyjny w Polsce
Komentarze
Marek Kozubal: Wyryki niech się wszystkim wryją w pamięć. Wojsku i rządowi też
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Minister Wang Yi w Warszawie. Nie jest to najlepszy adresat apeli, by Chiny wpłynęły na Putina
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Niemiecka broń zamiast reparacji. Nie tędy droga do pojednania
Reklama
Reklama