Bez Ukrainy Rosja traci status imperialny, toteż Moskwa nie pogodziła się z uniezależnieniem tego kraju. A odzyskanie przez Rosję Ukrainy spowoduje, że znowu sąsiadować będziemy z agresywnym mocarstwem.
Upadek ZSRR był konsekwencją moskiewskiej operacji odejścia od komunizmu za cenę utrzymania imperium. Operacja wymknęła się Kremlowi z rąk i zakończyła z jego perspektywy klęską. Połączenie Niemiec miało się odbyć za cenę ich neutralizacji, czyli neutralizacji Europy, a doprowadziło do przesunięcia NATO na granicę rosyjską. Ale plany neutralizacji Niemiec nadal są pieszczone na Kremlu. Polska będzie w nich przeszkodą. I powinna być, czyli zrobić wszystko, aby imperium nie zostało odbudowane. Władze na Kremlu doskonale zdają sobie z tego sprawę. Ich relacje z Polską podporządkowane są historycznej strategii, w której znaleźć się może nawet miejsce na doraźne ocieplenie. Powinniśmy umieć to wykorzystywać bez złudzeń, że problem rosyjski rozwiązać możemy za pomocą uśmiechów.
Dziś znaleźliśmy się w momencie przełomowym. Działania prezydenta Kaczyńskiego są właściwą odpowiedzią na obecne zagrożenie. Jego próba mobilizacji choćby części Europy przekłada się również na świadomość Europejczyków. A UE to nie tylko cyniczni politycy, ale także jej obywatele kierujący się również naturalnymi odruchami moralnymi. W demokracji politycy nie mogą tego lekceważyć.
Atakowanie postawy polskiego prezydenta w sprawie Gruzji daje argumenty prorosyjskim siłom w Europie. Wywołuje komentarze, że nawet rusofobiczna Polska nie ma jednoznacznego stosunku do sprawy gruzińskiej. Dając podstawy do stawiania takich tez, podważamy polską rację stanu.
Skomentuj na blog.rp.pl/wildstein