Gaszenie kryzysu za pomocą euro

Debata na temat polskiej ścieżki do strefy euro nie jest ani "socjotechniką Platformy Obywatelskiej", jak chce prezydencki minister Michał Kamiński, ani próbą ucieczki od walki z kryzysem, jak twierdzi znany lewicowy publicysta Jacek Żakowski. Wprowadzenie wspólnej waluty może się okazać najlepszym sposobem na gaszenie pożaru, który właśnie zaczyna przypiekać polską gospodarkę.

Publikacja: 28.10.2008 20:50

Zmiana konstytucji (przy niezbędnym wsparciu opozycji), wyznaczenie szczegółowego harmonogramu przyjęcia euro oraz wprowadzenie złotego do systemu ERM2 – wszystkie te działania uspokoiłyby inwestorów, a rząd zmusiłyby do trzymania w ryzach budżetu.

Nie łudźmy się – o wiarygodności i sile państwa świadczą dzisiaj głównie zdrowe finanse. Niemcy rosną w siłę i nie najgorzej radzą sobie z dzisiejszymi zawirowaniami m.in. dlatego, że udało im się zbilansować budżet. Ameryka zaś traci reputację i chwieje się w posadach, bo zadłużyła się po uszy. W naszym regionie szwarccharakterem są Węgry. Kiedy Polska ograniczała w ostatnich latach deficyt budżetowy, socjaliści rządzący w Budapeszcie doprowadzili swoją piękną ojczyznę na skraj bankructwa.

Jeżeli chcemy zachować wiarygodność jako kraj bezpieczny dla inwestorów, powinniśmy przede wszystkim dbać o to, by nasze zadłużenie malało, a nie rosło (a przynajmniej rosło w wolniejszym tempie). Kryteria z Maastricht wymagają w tym względzie dużej dyscypliny. Zakotwiczenie Polski w strefie euro będzie oznaczało, iż żaden następny rząd nie pofolguje sobie w rozdawaniu pieniędzy na lewo i prawo, bo po prostu nie będzie to możliwe.

W dobie gospodarczego zwolnienia pojawia się oczywiście pokusa, by machnąć ręką na euro i w imię zachowania spokoju społecznego pogłębić deficyt. Jednak politycy powinni wreszcie pójść pod prąd i zacisnąć pasa podczas bessy. Bo kiedy wróci hossa, znowu nikt nie będzie miał ochoty na ograniczanie wydatków państwa.

Wygląda na to, że nic innego nie jest w stanie powstrzymać polityków przed pożyczkowym rozpasaniem. Euro sprawi, że nasze wnuki i prawnuki będą miały mniejszy dług do spłacenia. To gra warta świeczki.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/magierowski/2008/10/28/gaszenie-kryzysu-za-pomoca-euro/]blog.rp.pl/magierowski[/link]

Zmiana konstytucji (przy niezbędnym wsparciu opozycji), wyznaczenie szczegółowego harmonogramu przyjęcia euro oraz wprowadzenie złotego do systemu ERM2 – wszystkie te działania uspokoiłyby inwestorów, a rząd zmusiłyby do trzymania w ryzach budżetu.

Nie łudźmy się – o wiarygodności i sile państwa świadczą dzisiaj głównie zdrowe finanse. Niemcy rosną w siłę i nie najgorzej radzą sobie z dzisiejszymi zawirowaniami m.in. dlatego, że udało im się zbilansować budżet. Ameryka zaś traci reputację i chwieje się w posadach, bo zadłużyła się po uszy. W naszym regionie szwarccharakterem są Węgry. Kiedy Polska ograniczała w ostatnich latach deficyt budżetowy, socjaliści rządzący w Budapeszcie doprowadzili swoją piękną ojczyznę na skraj bankructwa.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne