[wyimek][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/11/01/czy-nas-stac-na-niepodleglosc/]skomentuj na blogu[/link][/wyimek]
Ostatnie lata pokazały, że Polski nie stać na samodzielność — napisał mój kolega z łamów. Powinniśmy się więc zastanowić czy mamy zrezygnować z niej na rzecz Niemiec czy Rosji. Oczywiście, zrezygnować nie do końca, próbując zachować jakąś autonomię, chociaż nie do końca wiadomo jaką i nie wiadomo dlaczego nasz nowo-stary pan miałby na nią pozwolić. Tyle prostackiego choć tuszę właściwego ujęcia myśli Ziemkiewicza.
Te prowokacyjne tezy wywołały, co zrozumiałe, sporo reakcji. Najbardziej ujęły mnie te, które postanowiły poszerzyć spektrum przedstawione przez Ziemkieiwcza i zaczęły poszukiwać innych naszych potencjalnych patronów choćby w odległej Azji. Wyobraziłem sobie, że można by ogłosić przetarg na naszą niepodległość. Skoro nas na nią nie stać, to powinniśmy chociaż jak najlepiej ją sprzedać.
Dyskusja z tzw. realistami jest niezwykle trudna, jeżeli nie niemożliwa. Releguje nas ze świata realnego. Realizm realistów politycznych jest bardzo podejrzanej próby. Zwykle zestawiają oni kilka faktów, aby wyciągnąć z nich "nieodparte" wnioski na temat naszej teraźniejszości i przyszłości. Po czym każą nam wybierać między "nieuniknioną" alternatywą, tzn. rozwiązaniem złym, a gorszym. Bo tylko takie ich zdaniem są realne. Wykorzystują w ten sposób naturalną i uzasadnioną (zwłaszcza w Polsce) obawę przed przyszłością. Tylko, że niepokój taki można przekuć albo na pogodzenie się z klęską i poszukiwanie optymalnych warunków kapitulacji, albo na działanie, która klęsce ma zapobiec. Tzw. realiści prezentują naiwną pychę poznawczą deklarując, że rozpoznali już podstawowe mechanizmy kształtujące nasz świat, a więc są w stanie przewidzieć jego przyszłość. Realnie nie jesteśmy w stanie do końca rozpoznać naszej rzeczywistości i już zupełnie naszej przyszłości. M.in. dlatego, że to my sami jesteśmy czynnikiem ją kształtującym. Nasze postawy i działania zmieniają naszą teraźniejszość i w dużej mierze decydują o naszej przyszłości.
Historia ostatniego wieku wielokrotnie już podważała ów realizm, co nie znaczy, że do końca naszych dni nie będą pojawiali się realiści ogłaszający, że rozpoznali już wyroki historii, zaprzyjaźnili się z duchem dziejów i dlatego pokażą nam co jest naprawdę możliwe.