Reklama

Kto bardziej pomaga Haiti

Gdy armia USA zawróciła znad lotniska w Port-au-Prince samolot z francuskim sprzętem medycznym, pewien minister w Paryżu nie krył oburzenia, a dziennik "Le Monde" zasugerował, że mamy do czynienia z okupacją Haiti – pod przykrywką akcji humanitarnej. Wzburzenie było tym głębsze, że "okupującym" jest Barack Obama, świeżo upieczony laureat pokojowego Nobla.

Publikacja: 19.01.2010 20:27

Wyścig o to, kto się bardziej zasłuży w pomaganiu Haitańczykom, jest żenujący. Dotychczas wydawało się, że prowadzą w nim gwiazdy ekranu i estrady, które każdy datek okraszają stosownym oświadczeniem dla prasy. Amerykańskie gazety tworzą nawet rankingi najhojniejszych celebrytów: Madonna dała tyle, George Clooney tyle, a Leonardo DiCaprio tyle.

Jednak państwa rywalizują o to miano równie zaciekle. Oprócz Francuzów także Brazylijczycy oraz niezastąpiony Hugo Chavez potępili postawę Waszyngtonu. Czy słusznie?

Owszem, Amerykanie mają w dyplomacji skłonność do aroganckich zachowań, nie usprawiedliwia to jednak arogancji Paryża. Francuzi od lat cierpią na kompleks, z którego nie mogą się wyleczyć. Walczą do upadłego z anglicyzmami w swoim języku, walczą z Hollywood, chcieli za publiczne pieniądze stworzyć własnego Google'a (o nazwie Quaero), sprzeciwiali się wojnie w Iraku i krytykowali projekt tarczy antyrakietowej. Pól konfliktu między oboma krajami jest bez liku. A teraz mamy kolejny spór: który darczyńca zyska większe uznanie społeczności międzynarodowej.

Port-au-Prince dotknęła klęska niewyobrażalna. Państwo, które dotychczas działało źle, przestało funkcjonować w ogóle. Amerykanie zajęli lotnisko w haitańskiej stolicy, bo chcieli jak najszybciej uruchomić pomoc dla poszkodowanych. Wysłali marines, by pilnowali porządku na ulicach miasta. Nie ma znaczenia, czy opatrywaniem rannych zajmą się lekarze z Nowego Jorku czy z Marsylii. Nie ma znaczenia, czy na wyspę pierwsze dotrą paczki od George'a Clooneya czy od Carli Bruni.

Francuzi po raz kolejny stracili okazję, by siedzieć cicho.

Reklama
Reklama

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/magierowski/2010/01/19/kto-bardziej-pomaga-haiti/]blog.rp.pl/magierowski[/link]

Wyścig o to, kto się bardziej zasłuży w pomaganiu Haitańczykom, jest żenujący. Dotychczas wydawało się, że prowadzą w nim gwiazdy ekranu i estrady, które każdy datek okraszają stosownym oświadczeniem dla prasy. Amerykańskie gazety tworzą nawet rankingi najhojniejszych celebrytów: Madonna dała tyle, George Clooney tyle, a Leonardo DiCaprio tyle.

Jednak państwa rywalizują o to miano równie zaciekle. Oprócz Francuzów także Brazylijczycy oraz niezastąpiony Hugo Chavez potępili postawę Waszyngtonu. Czy słusznie?

Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budapeszt bez polskiego ambasadora. Opcja atomowa, ale konieczna
Komentarze
Pół roku Trumpa: to już inna Ameryka
Komentarze
Estera Flieger: Gdzie się podział sezon ogórkowy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk, Hołownia i samobójczy gen koalicji 15 października
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Komu właściwie nie udał się zamach stanu?
Reklama
Reklama