[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/janke/2010/02/03/kroczek-w-dobrym-kierunku/]skomentuj na blogu[/link][/srodtytul]

Niestety statystyki pokazują, że był on dość często stosowany. Na podstawie tego artykułu skazano ponad tysiąc osób, z czego co czwarta została pozbawiona wolności.

Szczególnie często stosowano go wobec dziennikarzy lokalnych mediów. Było to groźne, bo – jak mawiają prawnicy – wyroki miały „skutek mrożący”. Małe redakcje, które nie miały pieniędzy na grzywny, ze strachu w ogóle nie publikowały materiałów demaskujących nieprawości lokalnych polityków czy biznesmenów.

Środowiska dziennikarskie, obrońcy praw człowieka od dawna protestowali przeciw temu absurdalnemu przepisowi. Co ciekawe, politycy publicznie się zgadzali , że powinien on zniknąć z kodeksu karnego, ale jakoś nie mogli się przełamać, by wprowadzić to w czyn. Dobrze więc, że minister Krzysztof Kwiatkowski wystąpił z taką propozycją, choć lepiej by było, gdyby doprowadził do całkowitego zniesienia zapisu, pozostawiając sprawy o zniesławienie sądownictwu cywilnemu.

Dobrze, że zaproponował dodanie do artykułu 241 k.k. paragrafu wskazującego, w jakich warunkach ujawnienie tajemnicy ze śledztwa nie będzie przestępstwem. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że stało się to pod wpływem medialnej i politycznej awantury, jaka wybuchła po postawieniu zarzutów dwóm dziennikarzom – Radia Zet i TVN 24. Niezależnie jednak od intencji dobrze, powtórzę, że minister wykonał gest, który doprowadzi być może do złagodzenia tego artykułu. Jeszcze lepiej jednak by było, gdyby podobna zmiana dotyczyła ujawnienia tajemnicy państwowej, o czym mówi artykuł 265. Zdarzają się przecież przypadki, gdy dziennikarze ujawniają te tajemnice w imię wyższego interesu społecznego. I o taką zmianę trzeba dalej walczyć. Minister wykonał krok w dobrym kierunku. A raczej kroczek.