Berlin w odpowiedzi przysyła oficjalne pismo: "Nie mamy obowiązku wyjaśniania losu żydowskich cywilów zaginionych w latach 1942 – 1945 w wyniku wydarzeń auschwitzkich".
Nie trudno przewidzieć, że odpowiedź taka wywołałaby międzynarodowy skandal na wprost nieprawdopodobną skalę. Na Niemców posypały by się gromy z całego świata, a Izraelczycy, jako naród, który bardzo wysoko ceni sobie swój honor, zapewne wyciągnęliby wobec Berlina surowe konsekwencje. Taka sytuacja jest oczywiście niemożliwa, bo w Niemczech nikt poważny Holokaustu nie neguje.
Pismo podobnej treści do Strasburga wysłali natomiast Rosjanie. Tylko że zamiast o Auschwitz chodzi o zbrodnię katyńską.
W Rosji negowanie sowieckiej zbrodni na polskich oficerach jest na porządku dziennym. Również na wysokich szczeblach władzy. Pal sześć, że świat na to nie reaguje. Wszak nie od dziś do dwóch zbrodniczych totalitaryzmów stosuje się różne miary. Nadszedł jednak czas na reakcję Polski.
Rodziny ofiar Katynia są wstrząśnięte rosyjskim pismem. Myślę, że jest ono wstrząsające dla wszystkich Polaków. Zwłaszcza że od pół roku słyszymy o polsko-rosyjskim odprężeniu i wzajemnej miłości. Ale dotąd oprócz kilku gestów ze strony Rosji nie otrzymaliśmy nic. Mało tego, jak widać z listu przesłanego do Strasburga w tej niezwykle bolesnej dla nas sprawie, Rosjanie zajmują wyjątkowo nieprzychylne wobec Polski stanowisko.