Przekonaliśmy się w ostatnich dniach po tragicznej śmierci założyciela Samoobrony Andrzeja Leppera. „Mąż stanu" to tylko namiastka pochwał i pięknych słów, jakie wypowiedziano o polityku, którego jeszcze cztery lata temu oskarżano o wszystko, co w polityce najgorsze.
Dla krytyków IV RP Lepper stał się milszy już wcześniej, gdy wyleciał z Rady Ministrów jako ofiara krwawych rządów Jarosława Kaczyńskiego. Teraz zaś powtarzają oskarżenia, że Leppera wykończył Kaczyński. Ale i dziś wielu polityków PiS też przeprosiło się z byłym wicepremierem i z łezką w oku twierdzą, że padł ofiarą układu, a za jego śmierć winę ponoszą przeciwnicy IV RP.
Kłopot w tym, że ani jedni, ani drudzy nie mają racji. IV RP nie miała twarzy Andrzeja Leppera, przeciwnie, skończyła się w dniu, w którym PiS postanowił współpracować z Samoobroną i LPR w dziele moralnej naprawy polskiej polityki. A w ramiona Leppera i Giertycha Kaczyńskiego wepchnęła Platforma, o czym zgodnie zaświadczają tacy krytycy PiS, jak Janusz Palikot czy Kazimierz Marcinkiewicz. Warto o tym pamiętać.
Skądinąd koniec Andrzeja Leppera pokazał jak podejrzliwi są Polacy. W ciągu kilku godzin od podania przez policję tej dramatycznej informacji, w Internecie zaroiło się od setek teorii na temat okoliczności i powodów tej dramatycznej śmierci. A że coraz mniej widać paliwa do kultywowania religii smoleńskiej, wszystkie spiskowe wizje rychło znalazły sobie pożywkę w samobójstwie założyciela Samoobrony.
Jeśli zaś mowa o teoriach spiskowych, przeprowadźmy eksperyment: jakby komentowano sytuację, gdyby do takich zamieszek, jak w Londynie, doszło w Polsce. Gotów jestem się założyć, że nawet wielu poważnych ludzi byłoby skłonnych twierdzić, iż zamieszki imigrantów wywołano po to, by przykryć aferę podsłuchową, w którą zamieszani byli najważniejsi politycy i najstarszy na świecie tabloid. Tylko krew i ogień na ulicach mogą skutecznie odwrócić uwagę mediów od kontaktów premiera z niezwykle wpływową redaktor naczelną zamkniętego już brukowca. Ale że zamieszki dzieją się w Londynie, opinia publiczna zastanawia się, jak położyć kres przemocy, nie zaś kto je wywołał, by coś nimi przykryć.