Reklama

Dylematy człowieka XXI wieku

Otworzyłem się na technikę. Po epoce nieufności wobec automatów z biletami miejskiej komunikacji wręcz rzucam się do tych urządzeń, wprawnym ruchem bębnię palcem w ekranik, wydaję komendy. I sypię tym smokom w paszczę garść bilonu.

Aktualizacja: 28.12.2011 19:30 Publikacja: 28.12.2011 19:29

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Ale spóźniona miłość okazała się jednostronna. Średnio co trzecia moneta wpada jedną szparą, wylatuje drugą. Odbywa się widowisko: człowiek zgromadził 3,60 zł (jeden bilet) albo 7,20 zł (dwa bilety), ale efekt zawsze niepewny. Bilon wybrakowany, biletomat niesprawny? Pytanie godne człowieka XXI wieku.

Zbiegło się to z innym zjawiskiem: wiele kiosków w Warszawie nie ma jak na komendę biletów. Kiedy oponuję, że tyle lat tradycji idzie na marne, kioskarka puka się w głowę i odsyła do biletomatów. A tam wojna z bilonem!

Do kogo składać reklamacje? Za komunikację miejską odpowiada prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, ale i za biletomaty, i za bilety w kioskach zapewne bardzo pośrednio: poprzez komunalne firmy, których nazw często nie pamiętamy. Pomysł, aby obciążać panią prezydent odpowiedzialnością za te samodzielne byty (nawet jeśli z szefami z politycznych nominacji), równy jest innemu absurdowi. Zamiarowi rozliczania polityków z łatania dziur w jezdni. Albo z odśnieżania zimą ulic (w tym roku na szczęście nieaktualne).

Wiem, że mam być dumny z właśnie wyremontowanego Dworca Centralnego. Pojechałem, widziałem. Kiedyś przy zejściu na każdy peron można było znaleźć rozkład jazdy. Teraz ich nie ma, trzeba zjechać na sam peron, co jest trudne, bo schody ruchome przeważnie nieczynne. No ale ledwie po paru tygodniach nowy rozkład znowu ma się zmieniać. Może więc nie ma po co go wieszać?

Jest za to na staro-nowym dworcu ubikacja ze wstępem chronionym przez automatyczną bramkę. Byłem świadkiem sceny: pieniążek przelatywał, znękany klient czekał. W końcu interweniowała pani ze szmatą. Jakoś otworzyła.

Reklama
Reklama

Chyba za wcześnie ogłaszać w Polsce triumf techniki. Ale jedno ogłośmy: tak jak pani prezydent nie ma nic wspólnego z biletami, tak minister Sławomir Nowak, nowoczesny, XXI-wieczny, nie może być łączony z automatycznie (nie)otwieraną toaletą. Nawet jeśli nie mamy prywatnej komunikacji miejskiej ani prywatnych kolei. Teraz jedni napiszą, że się czepiam czegoś, co jest nieuniknione jak pogoda, a inni – że patologicznie nienawidzę PO.

Autor jest publicystą tygodnika „Uważam Rze"

Ale spóźniona miłość okazała się jednostronna. Średnio co trzecia moneta wpada jedną szparą, wylatuje drugą. Odbywa się widowisko: człowiek zgromadził 3,60 zł (jeden bilet) albo 7,20 zł (dwa bilety), ale efekt zawsze niepewny. Bilon wybrakowany, biletomat niesprawny? Pytanie godne człowieka XXI wieku.

Zbiegło się to z innym zjawiskiem: wiele kiosków w Warszawie nie ma jak na komendę biletów. Kiedy oponuję, że tyle lat tradycji idzie na marne, kioskarka puka się w głowę i odsyła do biletomatów. A tam wojna z bilonem!

Reklama
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w USA – musztarda po obiedzie
Komentarze
Bogusław Chrabota: Zbawienny wpływ Rady Gabinetowej na Donalda Tuska
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Ultima Thule
Komentarze
Jan Zielonka: Wojna po polsku
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Komentarze
Bogusław Chrabota: Antyukrainizm służy Rosji
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama