W stronę szarą i ponurą

Komentarz Piora Skwiecińskiego

Aktualizacja: 07.01.2012 17:26 Publikacja: 07.01.2012 17:19

Administracja Obamy znowelizowała pojęcie gwałtu. Elementem zmian jest uznanie za gwałt każdego przypadku seksu, na który „ofiara" nie będzie mogła wyrazić zgody ze względu na odurzenie alkoholem czy narkotykami. Zmiana ta jest moim zdaniem groźna, a jej konsekwencje — łatwe do przewidzenia.

Jest oczywistością, że sprawy związane z seksem są bardzo często źródłem potężnych namiętności, i bywają to namiętności o znaku ujemnym. Zazdrość czy też odrzucona miłość rodzą często nienawiść i chęć zemsty. Pod wpływem takiej namiętności ludzie - obojga płci - potrafią robić rzeczy, których w innych okolicznościach nie uczyniliby nigdy. W tym rzeczy podłe.

Jest też banałem przypomnienie, że alkohol sprzyja erotyce, bo działa jako tzw. rozluźniacz. Taka po prostu jest natura ludzka; dotyczy to i mężczyzn, i kobiet. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest, że dość często ludzie żałują swoich erotycznych działań, podjętych „pod wpływem", albo przynajmniej mają na ten temat mieszane uczucia.

Jest też oczywistością, że ludzie (a zwłaszcza młodzież) są istotami społecznymi, i opinia innych (zwłaszcza grupy rówieśniczej) bywa dla nich decydująca. Dotyczy to również np. wyboru partnera erotycznego — krytyka dla młodej osoby może tu być niezwykle bolesna.

Otóż trzeba stwierdzić, że dokonane przez Obamę zmiany dają do ręki straszą broń osobom, które chciałyby się na byłym partnerze zemścić. I tym, które czy to naprawdę żałują swego przygodnego erotycznego zachowania, czy też znajdą się pod społecznym naciskiem, aby tego zachowania żałować.

Czy wynika z tego, że "wykorzystanie stanu bezradności", jak określa to polskie prawodawstwo, powinno pozostawać poza zasięgiem wymiaru sprawiedliwości? Nie. Ale zrównywanie tego z gwałtem jest co najmniej przesadą. Przesadą społecznie groźną.

I przesadą nieprzypadkową. Zmiana wpisuje się bowiem w ciąg zmian, jakie w amerykańskie życie społeczne wprowadza od lat dziwaczny sojusz purytańsko-feministyczny. Nienawidzący się wzajemnie konserwatywni doktrynerzy i radykalne feministki (a przynajmniej ich część) w sferze erotyki paradoksalnie podają sobie bowiem ręce. Purytanie (czy szerzej: silnie obecne w amerykańskiej kulturze dziedzictwo purytanizmu) nienawidzą bowiem seksu, a przynajmniej seksu pozamałżeńskiego, i starają się pod różnymi pozorami penalizować go. Część feministek nienawidzi natomiast heteroseksualnych mężczyzn, i stara się w różny sposób stygmatyzować ich.

To sojusz obu tych grup doprowadził Amerykę do szaleństwa polowania na czarownice, zwanego oficjalnie "zwalczaniem molestowania w miejscu pracy". To sojusz obu tych grup był ostatnio widoczny, gdy próbowano (na szczęście bezskutecznie) społecznie i prawnie zlinczować Dominique Strauss-Kahna.

Purytańsko-feministyczny sojusz zmienia USA w miejsce coraz mniej kolorowe i coraz bardziej ponure.

Administracja Obamy znowelizowała pojęcie gwałtu. Elementem zmian jest uznanie za gwałt każdego przypadku seksu, na który „ofiara" nie będzie mogła wyrazić zgody ze względu na odurzenie alkoholem czy narkotykami. Zmiana ta jest moim zdaniem groźna, a jej konsekwencje — łatwe do przewidzenia.

Jest oczywistością, że sprawy związane z seksem są bardzo często źródłem potężnych namiętności, i bywają to namiętności o znaku ujemnym. Zazdrość czy też odrzucona miłość rodzą często nienawiść i chęć zemsty. Pod wpływem takiej namiętności ludzie - obojga płci - potrafią robić rzeczy, których w innych okolicznościach nie uczyniliby nigdy. W tym rzeczy podłe.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne