Jest to oszczerstwo od dawna obecne w repertuarze anonimowych internetowych opluskwiaczy ? zbyt często powtarzane w tych samych słowach, by nie podejrzewać, iż działających w sposób zorganizowany ? na kolportowanie którego jednak nie odważył się dotąd nikt występujący pod własnym nazwiskiem. I, ostrzegam po dobroci, nikomu tego robić nie radzę.
O sprawie pisałem częściej, niż by wypadało publicyście dbającemu o to, by nie zanudzać czytelników swą osobą. Z faktu, iż jestem płatnikiem KRUS, nigdy nie czyniłem tajemnicy ? przeciwnie, rozgłosiłem go sam, traktując jako jeden z licznych absurdów III RP. Fakt ten wynika z narzuconego przez obowiązujące prawo przymusu tzw. powszechnego ubezpieczenia społecznego. Jako właściciel ponad dziesięciu hektarów ziemi ornej, nie zatrudniony na etacie i nie prowadzący działalności gospodarczej, jestem zobowiązany realizować ów ustawowy przymus właśnie za pośrednictwem KRUS. Gdybym tego nie robił, groziłaby mi wysoka grzywna za uchylanie się od jednego z głównych „dobrodziejstw socjalizmu" plus zapłata zaległych składek z ustawowymi odsetkami.
Każdy, kto choć odrobinę orientuje się, jakie w III RP obowiązuje prawo (a człowiek aspirujący do miana dziennikarza powinien) musi sobie zdawać z powyższego sprawę; a jeśli nawet się nie orientuje, to wyjaśniałem tę sprawę wystarczająco często, by Machała nie mógł się usprawiedliwiać niewiedzą.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem sądowego pieniactwa i „pyskówek", ale w oczach przeciętnego czytelnika, widza i słuchacza osoba publiczna, która nie reaguje na oszczerstwa, uwiarygodnia je. Nie mam zatem innego wyjścia, niż bronić swego dobrego imienia, jeśli będzie to konieczne, na drodze sądowej.
Aby dać Tomaszowi Machale szansę uniknięcia tego, wzywam go niniejszym do natychmiastowego usunięcia z internetu insynuacji pod moim adresem. Przy przeprosinach z jego strony (choć oczywiście byłby na miejscu) upierać się nie będę, bo nie są mi do niczego potrzebne. Uprzedzam jednocześnie że każdego, kto chciałby dopuszczać się kolportowania insynuacji, jakoby moje uczestnictwo w KRUS było jakimś nadużyciem, cwaniactwem czy oszustwem, będę zmuszony ścigać sądownie, domagając się nie tylko kosztownego odszczekania oszczerstw, ale również stosownego zadośćuczynienia.