Czasem warto głodować

Szefowa resortu edukacji narodowej Krystyna Szumilas przygotowała nowelizację rozporządzenia dotyczącego nauczania historii w szkołach ponadgimnazjalnych.

Publikacja: 12.06.2012 20:38

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Decyzję tę wymusił na pani minister prezydent Bronisław Komorowski podczas zorganizowanej przez niego debaty przeciwników nowego programu szkolnego z przedstawicielami MEN. Prezydent stara się mediować tam, gdzie dochodzi do konfliktów o sprawy tradycji, historii czy symboli (dość przypomnieć inicjatywę dotyczącą obowiązkowej obecności orzełków na strojach reprezentacji sportowych czy uroczyste obchody święta godła i flagi), postanowił i tym razem wysłuchać argumentów obu stron i zaproponować kompromis. A ściślej rzecz ujmując - poprzeć kompromis zaproponowany przez prof. Andrzeja Nowaka.

W oczywisty sposób wczorajsza decyzja to polityczny sukces prezydenta, który po raz kolejny udowodnił, że potrafi wychodzić poza interesy swego środowiska politycznego.

Ale jest to też sukces prof. Nowaka, który ponad podziałami politycznymi zmobilizował środowiska historyków do walki o to, by w polskich szkołach wykład historii własnego kraju był obowiązkowy.

Jednak zmiana stanowiska MEN to przede wszystkim sukces grupy opozycjonistów z czasów PRL, którzy w połowie marca zdecydowali się na głodówkę w obronie lekcji historii. Po kilkuletniej batalii o historię, w której MEN zupełnie ignorował argumenty krytyków, protestem głodowym zwrócili oni uwagę opinii publicznej na zmiany, które wchodzą w życie już tej jesieni. I choć ich protest wydawał się wielu absurdalny, to przyniósł pozytywny efekt.

Jednak decyzja MEN była też konsekwencją innego wydarzenia. Rząd, którego premier publicznie łaje prezydenta USA za wypowiedź o „polskich obozach" (dowodzącą nieznajomości historii przez przywódcę światowego mocarstwa), nie mógł zigonorować nauczania polskiej młodzieży o dziejach swojego kraju.

Decyzja MEN to krok w dobrą stronę. Ale to też pierwszy krok. Nowelizacja bowiem łata największą dziurę w nowym programie nauczania. Ale jest rozwiązaniem wyłącznie doraźnym. Cały program wymaga bowiem przemyślenia.

Decyzję tę wymusił na pani minister prezydent Bronisław Komorowski podczas zorganizowanej przez niego debaty przeciwników nowego programu szkolnego z przedstawicielami MEN. Prezydent stara się mediować tam, gdzie dochodzi do konfliktów o sprawy tradycji, historii czy symboli (dość przypomnieć inicjatywę dotyczącą obowiązkowej obecności orzełków na strojach reprezentacji sportowych czy uroczyste obchody święta godła i flagi), postanowił i tym razem wysłuchać argumentów obu stron i zaproponować kompromis. A ściślej rzecz ujmując - poprzeć kompromis zaproponowany przez prof. Andrzeja Nowaka.

Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność