Tą dewizą kierowali się zapewne organizatorzy akcji zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum m.in. w sprawie obniżenia wieku szkolnego do sześciu lat. Trzeba jednak pamiętać, że nim zdecydowali się na taki krok, przez wiele miesięcy zasypywali ministra edukacji narodowej apelami, prośbami i zaproszeniami do dyskusji.
Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców protestowało od samego początku wobec rządowych planów obowiązkowego posłania sześciolatków do szkół. Jego działacze od lat wytykają polskim szkołom oraz – zwłaszcza – MEN brak przygotowania tej reformy. Ich zarzuty zostały potwierdzone w różnych oficjalnych dokumentach, jak choćby w opublikowanym przed tygodniem raporcie Najwyższej Izby Kontroli. Ocena NIK okazała się miażdżąca – nie tylko nie wszystkie placówki edukacyjne są gotowe na przyjęcie tak małych dzieci, lecz także cała reforma została źle przygotowana i przeprowadzona przez resort edukacji.
Ponieważ jednak przez wiele miesięcy ministrowie edukacji pozostawali głusi na dialog, samą reformę zaś nieustannie odkładano w czasie, zdesperowani rodzice postanowili powalczyć o swoje interesy w inny sposób. Zebrali niemal milion podpisów, by zmusić polityków do wysłuchania ich argumentów. Cel osiągnęli. Rozpoczynająca się dziś sejmowa debata nad ich wnioskiem o referendum jest tego najlepszym dowodem.
W naszej redakcji długo dyskutowaliśmy, czy takie referendum to dobry pomysł. Sprawa nie jest całkowicie jednoznaczna. Bez wątpienia niemal milion zebranych podpisów wymaga szacunku ze strony polskich parlamentarzystów. Nie mamy stuprocentowej pewności, czy Sejm powinien ogłosić referendum, lecz wiemy na pewno, że nie powinien propozycji rodziców odrzucać bez dyskusji. Powinien się nad nią poważnie zastanowić, bo tylko taki namysł pozwoli uzyskać odpowiedzi na pytania, które od miesięcy stawiają rodzice. Trzeba też mieć nadzieję, że od przedstawicieli MEN nie usłyszymy tej samej demagogii, tego samego żonglowania danymi i argumentami, jakie w „Rzeczpospolitej" opisywaliśmy od miesięcy.
Polska konstytucja w art. 125 stanowi: „W sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe". Sprawa demokracji bezpośredniej jest dyskusyjna, ma swoich zwolenników i zagorzałych przeciwników. Faktem jednak jest, że taki sposób podejmowania decyzji przewidziano w polskim prawie i obywatele mają prawo się go domagać. Ich głos powinien zostać usłyszany.