Moje słowa oburzyły między innymi generała Stanisława Kozieja, szefa BBN, który upomniał mnie na Twitterze i zarzucił, że krzywdzę prezydenta. Co prawda moja uwaga dotyczyła nie Bronisława Komorowskiego osobiście, ale genius loci Belwederu, ale w rzeczy samej można było ją interpretować jako wyraz niezadowolenia, że perspektywa Orła Białego dla Kuklińskiego odwleka się w czasie.
Przy okazji uroczystej premiery filmu „Jack Strong" Władysława Pasikowskiego prezydent Bronisław Komorowski powiedział, że nie ma wątpliwości co do oceny postawy pułkownika Kuklińskiego. Jest dla niego bohaterem. „Podjął się niezwykle trudnego zadania – w moim przekonaniu – z bardzo czystymi intencjami. W sytuacji, kiedy ten margines swobody służenia Ojczyźnie był bardzo, bardzo wąski, przez fakt, że Ojczyzna nie była państwem suwerennym" – mówił Bronisław Komorowski.
Te słowa prezydenta brzmią na tyle jednoznacznie, że – jestem o tym przekonany – nie można już mówić o tabu w sprawie Orła Białego dla Kuklińskiego. Co prawda prezydent nie odpowiedział wprost, czy przyzna go pułkownikowi pośmiertnie, ale jego słowa: „Myślę o pewnym geście naszej wspólnej wdzięczności okazanej ?w 25. rocznicę wolności Polski" otwierają taką perspektywę. Redakcja „Rzeczpospolitej" i ja osobiście – szczerze do tego namawiamy. Bo nawet jeśli pytanie ?o „granice żołnierskiej lojalności" ciągle pozostaje otwarte, to pojawia się wreszcie szansa na przełamanie wspomnianego efektu genius loci.