Kropla krwi dla ojczyzny

Na pierwszy rzut oka dane są porażające: jedynie niespełna 20 proc. Polaków gotowych byłoby poświęcić dla dobra swojej ojczyzny zdrowie lub życie, a zaledwie 8 proc. – szczęście osobiste.

Publikacja: 11.02.2014 09:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Ktoś po wysłuchaniu tej informacji na kolegium redakcyjnym rzucił, że Maria Peszek doskonale odczytała nastroje śpiewając „nie oddałabym ci Polsko ani jednej kropli krwi".

Tyle tylko, że postawa, którą prezentuje pani Peszek, w każdej epoce była dominująca. Większość społeczeństw od zawsze stanowią dekownicy, niechętni narażaniu własnej głowy, własnej rodziny, własnych interesów. Winston Churchill, gdy mówił o uczestnikach bitwy o Anglię, że „nigdy w historii wojen tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym", nie miał do końca racji – bo w każdej wojnie zaangażowani są jedynie bardzo nieliczni. W roku 1939 II Rzeczpospolita miała ponad 38 milionów mieszkańców. Oglądając filmy typu „Czas honoru", można odnieść wrażenie, że podczas okupacji właściwie wszyscy – od podlotka po staruszka ?– byli zaangażowani w walkę ?z Niemcami. Tymczasem Armia Krajowa w momencie, gdy była najsilniejsza, ?w 1944 roku, liczyła ?ok. 390 tys. żołnierzy, a więc około 1 proc. populacji.

Jeśli jest jakaś różnica między dawnymi czasami a współczesnością, to taka, że niegdyś nihilistyczne poglądy były uważane ?za szkodliwą ekstrawagancję, a dziś Maria Peszek otrzymuje pochwały jako odważna wyrazicielka opinii ?młodego pokolenia. Chyba zresztą niesłusznie, bo z badania przeprowadzonego dla „Rzeczpospolitej" wynika, że akurat w najmłodszej grupie wiekowej (18–24 lata) odsetek gotowych poświęcić dla Polski życie lub zdrowie jest najwyższy – sięga jednej czwartej populacji.

Daleki byłbym od przesądzania, że oto w pierwszych latach XXI wieku mamy do czynienia z masową ucieczką od polskości. Oczywiście istnieje zjawisko pewnego społecznego konformizmu. Łatwo deklarować, że nie oddałoby się Polsce kropli krwi, gdy władza bałamutnie od lat nam powtarza, że sąsiedzi kochają nas jak nigdy w dziejach. Kiedyś jednak władza może się zmienić, a wtedy tłumy znów będą entuzjazmować się wojskowymi defiladami maszerującymi przez centrum Warszawy.

A ludziom, którzy mimo wszystko obawiają się egoizmu i nihilizmu większości, najlepiej odpowiedział kiedyś Jarosław Marek Rymkiewicz: „o tym, czym jest Polska, czym ona była i czym będzie, decydują ci, którzy chcieli, chcą i będą chcieli być Polakami".

Ktoś po wysłuchaniu tej informacji na kolegium redakcyjnym rzucił, że Maria Peszek doskonale odczytała nastroje śpiewając „nie oddałabym ci Polsko ani jednej kropli krwi".

Tyle tylko, że postawa, którą prezentuje pani Peszek, w każdej epoce była dominująca. Większość społeczeństw od zawsze stanowią dekownicy, niechętni narażaniu własnej głowy, własnej rodziny, własnych interesów. Winston Churchill, gdy mówił o uczestnikach bitwy o Anglię, że „nigdy w historii wojen tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym", nie miał do końca racji – bo w każdej wojnie zaangażowani są jedynie bardzo nieliczni. W roku 1939 II Rzeczpospolita miała ponad 38 milionów mieszkańców. Oglądając filmy typu „Czas honoru", można odnieść wrażenie, że podczas okupacji właściwie wszyscy – od podlotka po staruszka ?– byli zaangażowani w walkę ?z Niemcami. Tymczasem Armia Krajowa w momencie, gdy była najsilniejsza, ?w 1944 roku, liczyła ?ok. 390 tys. żołnierzy, a więc około 1 proc. populacji.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka