Reklama

Jerzy Haszczyński: Polacy a Ukraina. Straszny scenariusz się realizuje

Polska miała przez lata misję: przesunąć Ukrainę na Zachód. Prawie nic z tego nie zostało.

Publikacja: 04.09.2025 04:30

Jerzy Haszczyński: Polacy a Ukraina. Straszny scenariusz się realizuje

Foto: PAP/Wojtek Jargiło

To było zjawisko ponadpartyjne. Polscy politycy masowo jeździli na kijowskie Majdany, i ten w czasie pomarańczowej rewolucji przed przeszło dwoma dekadami, i na późniejsze. Zawsze pod hasłem: miejsce Ukrainy jest na Zachodzie, w Unii Europejskiej i w NATO. Ciągnęliśmy Ukraińców do sojuszu, zanim większość z nich uznała, że to najlepsze rozwiązanie dla ich bezpieczeństwa.

To Polska, prawie 20 lat temu, przeforsowała na unijnych partnerach powołanie Partnerstwa Wschodniego, które miało być etapem w drodze na Zachód, do prawdziwej Europy.  

Jeszcze niedawno trzy czwarte Polaków chciało Ukrainy w NATO

Byliśmy przekonani, że Polska to rozumie, jak ważna jest pomoc Ukrainie w ostatecznym wyrwaniu się spod rosyjskich wpływów, a stary mniej lub bardziej rusofilny Zachód wkłada kije w szprychy. 

Wielka inwazja Rosji na Ukrainę jeszcze umocniła nas w przeświadczeniu, że jesteśmy jedynym, a bez wątpienia – jedynym wśród większych państw europejskich, prawdziwym adwokatem Ukrainy. To my rozumieliśmy, jak ważna dla przyszłości regionu i całej Europy jest suwerenność Ukrainy, a do jej zachowania potrzebne jest umocowanie w najważniejszych zachodnich organizacjach.

To było ledwie trzy i pół roku temu. Dzisiejszy sondaż dla „Rzeczpospolitej” pokazuje, że żyjemy w innej rzeczywistości. 52,5 proc. Polaków uważa, że Polska nie powinna wspierać przyjęcia Ukrainy do NATO. Przeciwnego zdania jest ledwie jedna trzecia.

Reklama
Reklama

Foto: Tomasz Sitarski

W marcu 2022 r., zaraz po wywołaniu przez Kreml wielkiej wojny, trzy czwarte Polaków – co wynikało z badań dla „Rzeczpospolitej” – chciało Ukrainy w NATO, a zaledwie 15 proc. było przeciw, w tym garstka, 3,5 proc., zdecydowanie nie chciało sąsiedniego kraju w sojuszu. 

Polska prokukraińskość wdrapała się wtedy na szczyt, proukraińscy byli wszyscy ważni politycy, a społeczeństwo z oddaniem wsparło ukraińskich uchodźców. Pojawiły się nawet wizje polsko-ukraińskiej federacji. Mam wrażenie, że głównie w tych środowiskach, które teraz prześcigają się w antyukraińskiej retoryce – tej skierowanej przeciwko prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu i przeciwko Ukraińcom mieszkającym w Polsce.

Czytaj więcej

Rosja chce przetestować jedność NATO. Gdzie i w jaki sposób może uderzyć Kreml?

Sprzeciw wobec członkostwa Ukrainy w NATO nie jest jeszcze powszechny

Nie cieszę się z tego, ale przewidziałem zmianę nastawienia do Ukrainy. Dała się dostrzec kilkanaście miesięcy po rozpoczęciu przez Moskwę wojny na pełną skalę. W maju 2023 roku napisałem komentarz „Paliwo na straszny scenariusz”. A w nim: „Pozytywne emocje wywołane pozytywnymi czynami Polski i Polaków w najtrudniejszej dla Ukrainy chwili po rosyjskiej inwazji mogą się obrócić w emocje negatywne, a ich konsekwencje odczuwalibyśmy bardzo długo. Może nawet zmieniłoby się nastawienie sporej części polskiego społeczeństwa do pomocy sąsiadom. Rozczarowanie tym, co interpretuje się jako niewdzięczność na poziomie narodów i państw, ma wielki ładunek emocjonalny”.

Jako niewdzięczność wielu Polaków zaczęło interpretować m.in. podejście Ukraińców do wspólnej historii, którego symbolem jest, delikatnie ujmując, ignorowanie wagi dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów ludobójstwa na Wołyniu. Inne przykłady każdy może znaleźć bez trudu. Politycy zaczęli się tym razem ścigać na antyukraińskie wypowiedzi, tak jak niegdyś ścigali się w wygłaszaniu proukraińskich na Majdanie. Choć trzeba przyznać, że sprzeciw wobec członkostwa Ukrainy w NATO nie jest jeszcze powszechny. Ale kojarzy się z obozem prezydenta Karola Nawrockiego, który uczynił z tego jedno z haseł swojej kampanii wyborczej.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Putin do Hagi, a co z Wołyniem?

Jest jeszcze szansa. Długoletnia polityka Polski z czegoś wynikała. To nie zniknęło. Ma twarz Władimira Putina

Straszny scenariusz się realizuje. Jest jeszcze szansa, by się nie zrealizował w pełni. Może to naiwne, ale uważam, że w sprawach fundamentalnych politycy mogą się przestać kierować sondażami. W kwestii członkostwa Ukrainy w NATO nie muszą składać ostatecznych deklaracji, niedobry to na nie czas – waży się przyszłość naszego regionu.

Zwłaszcza zaś takich deklaracji, które wywracają do góry nogami długoletnią politykę zagraniczną Polski. Z czegoś ona wynikała. To nie zniknęło. Ma twarz Władimira Putina. 

To było zjawisko ponadpartyjne. Polscy politycy masowo jeździli na kijowskie Majdany, i ten w czasie pomarańczowej rewolucji przed przeszło dwoma dekadami, i na późniejsze. Zawsze pod hasłem: miejsce Ukrainy jest na Zachodzie, w Unii Europejskiej i w NATO. Ciągnęliśmy Ukraińców do sojuszu, zanim większość z nich uznała, że to najlepsze rozwiązanie dla ich bezpieczeństwa.

To Polska, prawie 20 lat temu, przeforsowała na unijnych partnerach powołanie Partnerstwa Wschodniego, które miało być etapem w drodze na Zachód, do prawdziwej Europy.  

Pozostało jeszcze 87% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Trudno sobie wyobrazić lepszy debiut na arenie międzynarodowej
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Polska wyróżniona przez Donalda Trumpa w czasie wizyty Karola Nawrockiego
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Karol Nawrocki wróci z USA z tarczą
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Putin, Xi Jinping i reszta świata. Czy naprawdę rodzi się antyzachodni sojusz?
Komentarze
Michał Płociński: Karol Nawrocki w USA. Czy Donald Trump złoży obietnicę, na którą czeka Polska?
Reklama
Reklama