To było zjawisko ponadpartyjne. Polscy politycy masowo jeździli na kijowskie Majdany, i ten w czasie pomarańczowej rewolucji przed przeszło dwoma dekadami, i na późniejsze. Zawsze pod hasłem: miejsce Ukrainy jest na Zachodzie, w Unii Europejskiej i w NATO. Ciągnęliśmy Ukraińców do sojuszu, zanim większość z nich uznała, że to najlepsze rozwiązanie dla ich bezpieczeństwa.
To Polska, prawie 20 lat temu, przeforsowała na unijnych partnerach powołanie Partnerstwa Wschodniego, które miało być etapem w drodze na Zachód, do prawdziwej Europy.
Jeszcze niedawno trzy czwarte Polaków chciało Ukrainy w NATO
Byliśmy przekonani, że Polska to rozumie, jak ważna jest pomoc Ukrainie w ostatecznym wyrwaniu się spod rosyjskich wpływów, a stary mniej lub bardziej rusofilny Zachód wkłada kije w szprychy.
Wielka inwazja Rosji na Ukrainę jeszcze umocniła nas w przeświadczeniu, że jesteśmy jedynym, a bez wątpienia – jedynym wśród większych państw europejskich, prawdziwym adwokatem Ukrainy. To my rozumieliśmy, jak ważna dla przyszłości regionu i całej Europy jest suwerenność Ukrainy, a do jej zachowania potrzebne jest umocowanie w najważniejszych zachodnich organizacjach.
To było ledwie trzy i pół roku temu. Dzisiejszy sondaż dla „Rzeczpospolitej” pokazuje, że żyjemy w innej rzeczywistości. 52,5 proc. Polaków uważa, że Polska nie powinna wspierać przyjęcia Ukrainy do NATO. Przeciwnego zdania jest ledwie jedna trzecia.