Gdy Leon XIV w ten czwartkowy wieczór po raz pierwszy zwrócił się do wiernych zgromadzonych na placu św. Piotra, szczególny entuzjazm wywołał, wspominając o konieczności budowy mostów, wyciągnięcia dłoni do każdego człowieka. A także gdy dziękował swojemu poprzednikowi, mówiąc, że być może Franciszek jest w tej chwili wśród nas.
W ten sposób Robert Prevost już w pierwszych minutach swojego pontyfikatu zaznaczył, co będzie jedną z głównych, o ile nie główną osią jego nauczania. To wiara otwarta, tolerancyjna, zwrócona przede wszystkim do cierpiących i marginalizowanych.
Ten, kto buduje mury zamiast mostów nie jest chrześcijaninem – uważał Franciszek
Nie sposób nie dostrzec tu odwołania do sporu, jaki przez lata Franciszek toczył z Donaldem Trumpem. Już w 2016 roku papież ostro skrytykował główne przesłanie kampanii wyborczej tego ostatniego: budowę muru na granicy z Meksykiem. – Osoba, która myśli tylko o budowie murów, a nie budowie mostów, nie jest chrześcijaninem – uznał papież. To natychmiast spotkało się z ostrą ripostą Trumpa. – Podważanie czyjeś wiary przez przywódcę religijnego jest czymś haniebnym – oświadczył przyszły prezydent. I choć rok później Franciszek przyjął na audiencji Donalda Trumpa i jego rodzinę, to przecież na zdjęciu z tego spotkania papież miał niezwykle przygnębiony wyraz twarzy.
Czytaj więcej
Powiązani z Donaldem Trumpem wierni amerykańskiego Kościoła odrzucają liberalną ich zdaniem wizję...
Ten spór się zaostrzył w czasie drugiej kadencji Trumpa. Nie tylko dlatego, że obecny prezydent USA jest jeszcze bardziej radykalny, ale przesiąknięte nietolerancją czy wręcz rasizmem hasła wygłasza także jego zastępca, wiceprezydent J.D. Vance. Zanim jako jedna z ostatnich osób spotkał się z Franciszkiem przed jego śmiercią, i on zdążył wejść w bezpośredni spór z Ojcem Świętym. Vance, który przeszedł na katolicyzm w 2019 roku, twierdził, że należy najpierw troszczyć się o swoją rodzinę, wspólnotę i naród zanim się będzie troszczyć o innych.