Na razie się zastanawia, a przedstawiciele jej władz sugerują, że jest gotowa do wsparcia, ale nie wojskowego. Generalnie: do symbolicznego wsparcia kontruderzenia Francuzów przeciw terrorystom islamskim, którzy zaatakowali Paryż.
Nie ma nic złego w tej ostrożności. Skłaniają do niej niedobre doświadczenia z Iraku. Na dodatek nastawienie w Polsce do udziału w dalekich wojnach bardzo się przez ostatnie kilkanaście lat zmieniło. W tej domowej w Syrii uczestniczy wielu graczy, w gęstwinie interesów jedna rzecz jest jednak jasna – tzw. Państwo Islamskie (czyli Daesz) jest zagrożeniem zarówno dla Europy (poprzez zamachy terrorystyczne i zarażanie ideologią części imigrantów muzułmańskich), jak i dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Obie sprawy nie są Polsce obojętne. Nie mówiąc o tym, że bez wspierania sojuszników w kluczowych dla nich operacjach wojskowych nie ma co liczyć na ewentualny rewanż.