71 proc. Polaków nie chce, by Polska wysłała żołnierzy do Ukrainy. „Za” jest ledwie 9 proc. Nie ma zdania w tej sprawie 20 proc. W grupie badanych poniżej 24 r.ż. wynik jest jeszcze mniej korzystny dla chcących angażować polskie wojsko w tej wojnie. Przeciw jest 73 proc. badanych. Jeszcze wyższy wskaźnik sprzeciwu spotykamy w kręgu badanych ze średnim wykształceniem i z grupy dochodowej 5–7 tys. zł. Podobny dotyczy respondentów z terenów wiejskich. To dane sondażu SW Research wykonanego dla „Rzeczpospolitej”. Pozornie tylko informacja o aktualnych poglądach Polaków. Lustro, w którym odbija się opinia szerokich kręgów polskiego społeczeństwa.
Czytaj więcej
Rosja przygotowuje wielką akcję dezinformacyjną? Jego służby prześwietlają nastroje w Polsce
Jakie zadanie stawia Rosja specom od wojny hybrydowej
Jednak ta bolesna dla obrońców Ukrainy, ale w pełni wytłumaczalna nad Wisłą wiedza może stać się również – chcemy tego czy nie – śmiercionośną bronią w rękach Rosji. Z perspektywy liderów prowadzonej z Kremla wojny hybrydowej z Zachodem to dane szalenie cenne. Jeśli Polska, a szerzej Zachód, ma utrzymywać wsparcie dla walczącej Ukrainy, nie może tego robić wbrew własnej opinii publicznej. A ta jest plastyczna, podatna na wpływy, zwłaszcza w dobie mediów społecznościowych, które nie mają wielu barier ochronnych przed fake newsem, czystą propagandą czy absurdalnymi plotkami.
Służby ze Wschodu szukają bardziej szczegółowej wiedzy, próbując zlecać sondaże polskim instytutom badawczym. W grę wchodzą naprawdę duże pieniądze
Jakie więc zadanie stawia Kreml specom od wojny hybrydowej? Nie tylko dokonywać bezpośrednie ataki, jak ten piątkowy na serwis PAP. Także diagnozować lęki, fobie i uprzedzenia. A potem konsekwentnie je pielęgnować albo – co nie jest wcale takie trudne – budować na nich oczekiwane przez politycznych zleceniodawców nastroje i poglądy.