A to tylko najnowsze wypowiedzi z kręgu prawicy, w których XXI wiek zlewa jej się z wiekiem XX i na dodatek wszystko układa się w logiczną całość. Niedawno Jarosław Kaczyński mówił, że sposób, w jaki potraktowano Mariusza Kamińskiego w więzieniu przypomina mu tortury, jakim poddawało jego krewnego gestapo. Z kolei w grudniu Marek Suski mówił w TVP Info – w kontekście nowej większości – że Adolf Hitler też doszedł do władzy w sposób demokratyczny.
Stosowanie tzw. argumentum ad Hitlerum byłoby po prostu psuciem polskiej debaty publicznej, gdyby nie to, że za tą retoryką idzie postrzeganie świata osadzone głęboko w połowie XX wieku
Jak niektórym w Polsce wszystko kojarzy się z Adolfem Hitlerem
I myliłby się ten, kto sądziłby, że zjawisko jest nowe i jest np. skutkiem nerwowej reakcji PiS na utratę władzy po wyborach z 15 października. Gdy PiS mocną ręką trzymał stery władzy, było bardzo podobnie. Czerwona błyskawica, która stała się symbolem Strajku Kobiet, kojarzyła się Jarosławowi Kaczyńskiemu z „esesmańskimi błyskawicami”. Takie samo skojarzenie miał zresztą ówczesny wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, który mówił, że „posłowie mają maseczki ze znakami do złudzenia przypominającymi symbole Hitlerjugend i SS”. Z kolei Krystyna Pawłowicz, jeszcze jako posłanka PiS, przekonywała w Radiu Maryja, że Niemcy „wspólną Europę rozumieją jako swoją kolejną Rzeszę”, a – już jako sędzia Trybunału Konstytucyjnego – skomentowała fotomontaż przedstawiający Donalda Tuska oglądającego w telewizji przemówienie Adolfa Hitlera pytaniem „a który to Hitler…?”. Takie przykłady można byłoby mnożyć.
Czytaj więcej
Podczas spotkania prezesa z mieszkańcami Lublina Jarosław Kaczyński przypuścił bezpardonowy atak...
Od zakończenia II wojny światowej trochę się pozmieniało
Takie stosowanie tzw. argumentum ad Hitlerum byłoby po prostu psuciem polskiej debaty publicznej, gdyby nie to, że za tą retoryką idzie postrzeganie świata osadzone głęboko w połowie XX wieku, które utrudnia zrozumienie współczesności – nie tylko politykom, którzy formułują takie porównania, ale też ich sympatykom, którzy chłoną obraz niekończącej się II wojny światowej. Jeśli bowiem Adolf Hitler permanentnie się odradza, to znaczy, że larum grają, wróg jest u bram – i jest to wróg nadciągający z Zachodu. Trzeba zatem nieufnie patrzeć na wszystko, co za Odrą, pielęgnować odrębność, sypać piach w tryby wspólnoty europejskiej, która jest przecież jedynie narzędziem złowrogiego rządu w Berlinie, i prowadzić nieustanną walkę zaczepno-obronną z zachodnim sąsiadem. O tym, że widzenie wszędzie swastyk, Hitlerjugend i Adolfa Hitlera miało takie praktyczne konsekwencje, świadczyła cała polityka zagraniczna w wykonaniu PiS.