To, co miało być dramatem, zmieniło się w farsę. Prezydent Andrzej Duda mógł już dawno zakończyć epopeję byłych szefów CBA – od końca grudnia, gdy w sprawie Mariusza Kamińskiego i Maciej Wąsika zapadł prawomocny wyrok, mógł każdego dnia wyjść, tak jak dziś, przed kamery i powiedzieć, że wszczyna procedurę ułaskawieniową (fakt, że jest to nieco inny tryb niż ten zastosowany w 2015 roku ma dla całej sprawy znaczenie drugorzędne), bo uważa Kamińskiego i Wąsika za ludzi kryształowo uczciwych. Miał do tego prawo. Jednak konsekwentnie tego nie robił. Kamiński i Wąsik równie konsekwentnie powtarzali na każdym kroku, że są gotowi zostać więźniami politycznymi i w kazamatach reżimu Tuska miesiącami oczekiwać jutrzenki wolności.