Nienawistny eksces Grzegorza Brauna, który najpierw zaatakował gaśnicą chanukowe świece oraz stojących w pobliżu nich ludzi (w tym dzieci), a potem haniebnie obrażał wyznawców judaizmu na sali sejmowej, nawiązując do najgorszych antysemickich tradycji, musi spotkać się ze zdecydowaną reakcją. Sejmu, państwa polskiego, prokuratury, ale też jego własnej partii. Trzeba oddać Konfederacji, że jej klub poselski niezwłocznie podjął uchwałę potępiającą zachowanie swojego posła, a Sławomir Mentzen na Twitterze napisał: „w najbliższej przyszłości podejmę dalsze kroki w tej sprawie”. Ale nie mogą to być kroki zmierzające do miotły, którą zamiecie ten skandal pod dywan.
Dlaczego Konfederacja musi się pozbyć Grzegorza Brauna i jego środowiska
Rozwiązanie powinno być jedno: wyrzucenie Grzegorza Brauna i jego ugrupowania Konfederacja Korony Polskiej z partii Konfederacja. Nie tylko z tego oczywistego powodu, że w polskiej polityce nie powinno być miejsca dla jawnych antysemitów, ale także dlatego, że jest to w interesie samej Konfederacji, a dokładniej Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena, którzy chcą budować poważną partię i być alternatywą dla wyborców PiS. Szczególnie że ten PiS, odsunięty od władzy, w każdej chwili może zacząć się rozpadać. A Bosak, Mentzen, a także mający coraz więcej do powiedzenia w Konfederacji Przemysław Wipler, doskonale zdają sobie sprawę, że w takich sprzyjających okolicznościach mogą przeskoczyć do wyższej politycznej ligi.
Czytaj więcej
Poseł Konfederacji Grzegorz Braun na korytarzu w Sejmie zgasił gaśnicą menorę chanukową. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości oskarżają o tę sytuację marszałka Sejmu Szymona Hołownię.
Mogą, ale nie z Grzegorzem Braunem. On może daje Konfederacji parę punktów procentowych poparcia (choć obstawiałbym, że raczej bliżej 1 proc.) – i długo narodowcy oraz libertarianie mogli tłumaczyć, że bez tego środowiska nie przekroczą progu wyborczego. Dzisiaj jednak Grzegorz Braun z pewnością zablokuje przypływ nowych wyborców. Sławomir Mentzen i Przemysław Wipler wykonali w kampanii wyborczej tytaniczną pracę, by przekonać młodych, że Konfederacja jest normalną partią. Udało się to im połowicznie, bo rekordowo wysoka frekwencja spowodowała, że zyski z tej pracy były niewielkie. Ale ta praca może zostać pogrzebana w całości, jeśli nie wyrzucą teraz z partii polityka, który reprezentuje sobą wszystko to, od czego oni próbowali się odciąć.
Tym razem tego się nie zamiecie pod dywan
Dziś Bosakowi, Mentzenowi i Wiplerowi może się wydawać, że sprawa zaraz przycichnie, że lidera KKP można ukarać np. czasowym zawieszeniem w Radzie Liderów Konfederacji. Ale tym razem Grzegorz Braun dokonał antysemickiego ataku nie gdzieś w czeluściach internetu czy na przypadkowej debacie parlamentarnej, a podczas bijącego rekordy oglądalności pierwszego posiedzenia Sejmu X kadencji, w czasie debaty nad powołaniem nowego rządu Donalda Tuska. I o tym ekscesie będzie dużo głośniej niż w przypadku poprzednich, często wcale nie mniej oburzających.