Na razie zbiera pozytywne recenzje, choć oceniać jego dorobek jako marszałka Sejmu to jakby pisać dysertacje o dziele Mozarta w okolicach 1756 r., a więc niedługo po jego narodzinach. Niewiele jeszcze tak naprawdę zobaczyliśmy, przed Szymonem Hołownią sporo męczących tygodni, miesięcy i lat marszałkowania. Można jednak powiedzieć już teraz, że kroki, które zapowiedział, sposób sprawowania swojej funkcji, jaki nam przedstawił, niosą nadzieję na nowe otwarcie. Jeśli dotrzyma słowa, parlament nie będzie dłużej, także w sensie fizycznym, separowany od obywateli. Stanie się tym, czym nie bywał w poprzednich kadencjach: forum debaty obywatelskiej, realnym centrum polskiej polityki i miejscem gwarantującym przyzwoite warunki pracy nie tylko dla wybranej kasty, ale również dla nas, dziennikarzy. Za czasów marszałków Witek czy Kuchcińskiego w ogóle się tym nie przejmowano. Dziennikarzy przeganiano z kąta w kąt. Profesjonalny obieg informacyjny zakorkowano. Czy – jak obiecuje Hołownia – da się go odkorkować? Zobaczymy już niedługo.
Czytaj więcej
- Sejm będzie bliżej zwykłych, codziennych spraw - zadeklarował marszałek Sejmu Szymon Hołownia (Polska 2050) wygłaszając swoje pierwsze orędzie. Lider Polski 2050 zapowiedział zmiany w izbie niższej parlamentu. Wyjawił też, co powie w piątek prezydentowi Andrzejowi Dudzie.
Przed jednym z góry przestrzegam: godność marszałka Sejmu, choć sytuuje piastującą ją osobę na drugim w hierarchii ważności miejscu w państwie, to funkcja reprezentacyjna i organizacyjna, a nie teatr jednego aktora. Zbyt oczywiste granie na siebie może budzić wyłącznie zażenowanie. Czemu o tym wspominam? Bo jeśli Szymon Hołownia rzeczywiście myśli o przyszłej prezydenturze, to nie może traktować przewodniczenia Sejmowi jako autostrady wyborczej. Nie z tego, jak się po niej porusza, tylko ze sprawnego zarządzania pracami parlamentu będzie po dwóch latach rozliczony. A co do autostrady, to nie trzeba chyba przypominać, że równie łatwo może doprowadzić do celu, jak i na manowce.
Czytaj więcej
Orędzie marszałka Sejmu Szymona Hołowni dobrze wpisuje się w polityczny pomysł, jaki zdaje się mieć na siebie lider Polski 2050.
W pierwszych dniach X kadencji daję jednak Hołowni spory kredyt zaufania. Zasłużył nań nie tylko udanym przejściem przez chrzest bojowy, jaki sprawiała mu podczas pierwszej sesji partia prezesa Kaczyńskiego, ale też determinacją i konsekwencją, jakimi się wykazał od dnia wejścia w politykę. Pamiętam tamte kpiny i utyskiwania: celebryta marzący, by zostać prezydentem! Nie wytrzyma brutalności polityki! Po wyborach prezydenckich na kolanach wróci do macierzystej stacji! Powiedziałem wtedy sobie, że uwierzę w jego osobę, gdy przetrwa do wyborów i trafi do Sejmu. Przetrwał, a na dodatek współtworzył formację, która przekonała do siebie ponad 3 mln Polaków. Tak, to już prawdziwie demokratyczna legitymacja. Wstęp do ważnych ról społecznych.