Michał Szułdrzyński: „Zielona granica”. Ile nienawiści potrzebuje PiS, by wygrać wybory

Prawo i Sprawiedliwość rozpętuje bezprecedensową kampanię hejtu przeciw „Zielonej granicy” Agnieszki Holland, bo pozytywne obietnice nie przyniosły efektów, a afera wizowa obnażyła hipokryzję partii rządzącej w sprawie migrantów.

Aktualizacja: 22.09.2023 22:24 Publikacja: 22.09.2023 17:57

Jarosław Kaczyński, prezes PiS

Jarosław Kaczyński, prezes PiS

Foto: PAP/Leszek Szymański

Choć od wielu lat jestem obecny na platformach społecznościowych, takiego poziomu emocji, jak przy okazji filmu Agnieszki Holland „Zielona granica” naprawdę nie pamiętam.

Skąd się bierze bezprecedensowy hejt na Agnieszkę Holland?

Pokazują to też twarde dane. Według raportu Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych ostatniej doby zasięg wzmianek o „Zielonej granicy” wyniósł 77 milionów. To oznacza, że statystycznie każdemu użytkownikowi Internetu w Polsce w ciągu ostatnich 24 godzin informacja, komentarz lub jakiś wpis dotyczący filmu Holland wyświetlił się 2,2 razu. I nie chodzi wyłącznie o liczby, ale o emocjonalne nasycenie obecnej sytuacji.

Czytaj więcej

Rządową propagandę można zignorować - "Zielona Granica" bez spotów MSWiA

Odpowiada za to wyłącznie Prawo i Sprawiedliwość, które postanowiło wciągnąć ten film do swojej kampanii wyborczej, doskonale wiedząc, że podniesienie poziomu emocji jest dla tej partii korzystne. Dlaczego widzę winę po stronie PiS? Wszak to twórcy filmu zdecydowali, że będzie miał on premierę na trzy tygodnie przed wyborami. To prawda, tyle że twórcy tego filmu nie są politykami, nie kandydują w wyborach. Film nie powstał też na zlecenie opozycji, co biednym wyborcom usiłuje wmówić propaganda prorządowa. Być może twórcy filmu podjęli błędną decyzję, nie spodziewając się takiego cynizmu ze strony rządzących.

Dlaczego Jarosław Kaczyński zwołał konferencję prasową by osobiście zaatakować „Zieloną Granicę” i oskarżyć jej obrońców o zdradę?

Specjalną konferencję na temat filmu Agnieszki Holland zorganizował prezes PiS Jarosław Kaczyński zarzucając reżyserce nienawiść do Polski i przygotowywanie gruntu pod przymusową relokację uchodźców i zburzenie bariery na granicy.  

Prawo i Sprawiedliwość nagrywa kolejne spoty o filmie, wypowiada się o nim  prezydent, premier, szef MON i MSW. Mówi o nim na okrągło propagandowa telewizja publiczna. Przekaz jest jednoznacznie negatywny, pełen nienawiści i personalnych ataków. I to politycy PiS odpowiadają za hejt, który wybuchł w sieci. Kandydat PiS z zachodniopomorskiego sugeruje, że aktorzy, którzy grali w filmie powinni skończyć jak konfidenci w czasie drugiej wojny. Prezydent powtarza hasło, że „tylko świnie siedzą w kinie”, a za nim robią to dziesiątki kandydatów PiS w wyborach. W dodatku aluzje do żydowskiego pochodzenia Holland wyzwoliły pokłady niezbyt głęboko skrywanego polskiego antysemityzmu. Wystarczy parę minut w mediach społecznościowych, by się samemu przekonać, jakie szambo wybiło.

Czytaj więcej

Kaczyński wygłosił oświadczenie ws. "Zielonej granicy" Holland. "Ojkofobia, kondominium, armia Putina"

Ale PiS wie, że na tym może tylko zyskać. Cóż z tego, że rozbudzone emocje trudno będzie potem stłumić. Cóż z tego, że ktoś zaatakuje w sklepie Borysa Budkę, wołając do niego, że jest „świnią”. Przecież przyzwolenie na tę nienawiść dała partia rządząca.

Episkopat ostrzegał przed nakręcaniem emocji przeciw migrantom

Cóż z tego, że Episkopat w lipcu, po tym, jak rozpoczęła się dyskusja o referendum w sprawie uchodźców, ostrzegał przed politycznym instrumentalizowaniem kwestii migracji, bo doprowadzi to do wzrostu ksenofobii. Liderzy Prawa i Sprawiedliwości wiedzą, że teraz waży się ich być albo nie być. By wygrać, muszą maksymalnie podgrzać emocje. Obietnice wyborcze nie dały tego efektu. Podniesienie zapomogi dla dzieci do 800 złotych, darmowe autostrady ani program ocieplania bloków z wielkiej płyty nie zadziałały. Pozostała więc nienawiść.

Szczególnie że w międzyczasie wybuchła afera wizowa, która sprawiła, że w wielu głowach pojawiło się pytanie, czy PiS jest w swym działaniu konsekwentne, bo przecież ostrzega przed migrantami, a tu system wizowy był skażony korupcją. I nie ważne nawet, czy za łapówki przyznano kilkaset, kilka czy kilkadziesiąt tysięcy wiz przybyszom z Afryki i Azji. Ważne jest to, że system wjazdu do Polski był dziurawy jak szwajcarski ser i cała opowieść o tym, że tylko PiS zagwarantuje nam bezpieczeństwo, zaczęła się chwiać.

Nienawiść, broń atomowa w polityce

Dlatego w wyniku chłodnej kalkulacji obóz władzy postanowił sięgnąć po najpotężniejszą broń – totalną nienawiść. Film Agnieszki Holland wykorzystano do rozpętania absolutnie bezprecedensowej kampanii nienawiści. Reżyserkę porównano do Goebbelsa, spot na temat jej filmu ilustrowano zdjęciami Hitlera i Stalina. Czy w naszym języku istnieją poważniejsze oskarżenia niż porównania do twórców totalitarnego aparatu? Trzy tygodnie przed wyborami sięgnięto po oskarżenia o sile bomby atomowej. I przyniosły one oczekiwany przez PiS efekt.

Wielu wyborców uwierzyło, że oto jeden film w kinie to atak na polską suwerenność, na godność, na chwałę polskiego oręża, plucie na orła i na Najświętszą Panienkę. Ufając, że politycy, którzy nakręcają tę akcję działają z pobudek historycznych, mnóstwo internautów dało się porwać wzmożeniu, doprowadzając do spirali emocji.

Czy atak na Borysa Budkę sprawi, że opamiętają się twórcy kampanii nienawiści?

Sztabowcy PiS mogą być zachwyceni, emocje działają na ich korzyść. Iluś tam wyborców uwierzy propagandzie, że oto istnieje spisek liberalnych elit ze środowiskami żydowskimi, które rzekomo nienawidzą Polski i chcą tu wpuścić tysiące nielegalnych migrantów, jakie wysyła tu Łukaszenko i Putin. Trwająca na wschodzie rosyjska wojna tylko uprawdopodabnia takie scenariusze. Nienawiść jest potrzebna, by przerazić Polaków wizją najazdu migrantów i rozbudzić emocje, przed którymi ostrzegał w lipcu Episkopat. Przerazić, że w Polsce będzie Lampedusa. Lęk i nienawiść - to one sprawią, że wyborcy pójdą do urn i zagłosują za Kaczyńskim.

Czytaj więcej

Borys Budka zaatakowany w Katowicach. Poseł KO apeluje do Kaczyńskiego

Gdy jednak użyto już najmocniejszych porównań, najbardziej nienawistnych słów, co pozostaje dalej? Wszak do wyborów zostało jeszcze kilkanaście dni. Atak na Borysa Budkę powinien być tu poważnym ostrzeżeniem. Bo przy takim poziomie wygenerowanej przez partię rządzącą nienawiści, sytuacja, w której komuś puszczą nerwy, staje się niestety możliwa. Czy ktoś zatrzyma to szaleństwo nim będzie za późno?

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Sprawa sędziego Szmydta może pomóc Tuskowi przed wyborami, ale niesie i ryzyko
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk i Ursula von der Leyen wskazują nowy priorytet UE
Komentarze
Bogusław Chrabota: Warszawa w Budapeszcie, krótko mówiąc: wreszcie
Komentarze
Michał Szułdrzyński: O politycznej majówce. Andrzej Duda marzy o antypodach, Donald Tusk z alkomatem
Komentarze
Orędzie Hołowni. Gdzie Duda i Tusk się biją, tam marszałek chce skorzystać