Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński planował złamać konstytucję

Podpisaną przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego umowę z koalicjantami ze Zjednoczonej Prawicy można porównać do umów dotyczących podziału łupów przez korsarzy.

Publikacja: 20.07.2023 03:00

Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński planował złamać konstytucję

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

W dawnych czasach istniała instytucja listu kaperskiego. Jeśli jakieś państwo nie miało pieniędzy na budowę marynarki wojennej, a chciało zaatakować flotę handlową przeciwnika, wynajmowało trudniących się morskim rozbojem korsarzy i podpisywało właśnie listy kaperskie – korsarze otrzymywali prawo do zdobytych podczas wyprawy łupów wojennych. Przypomniały mi się one, gdy czytałem doniesienia TOK FM o tym, co było zawarte w umowie koalicyjnej Zjednoczonej Prawicy zawartej po wyborach z 2019 roku.

Dlaczego PiS twierdził, że Jarosław Kaczyński podpisał umowę jako osoba prywatna?

Watchdog Polska, organizacji pozarządowej zajmującej się transparentnością życia publicznego, po latach sądowych batalii udało się zmusić jednego z sygnatariuszy dokumentu – Porozumienie – do udostępnienia tej umowy. PiS Jarosława Kaczyńskiego i SP Zbigniewa Ziobry nie ujawniły jej do dzisiaj. Argumentowały, że był to dokument podpisany przez… osoby prywatne – szefów partii. Na szczęście NSA wyśmiał tę argumentację, mówiąc, że obywatele mają prawo znać umowę między partiami sprawującymi władzę w kraju. To zresztą typowe dla tej władzy, że nienawidzi jawności, a jakiekolwiek informacje Watchdog Polska musi jej wyrywać jak – nomen omen – kość psu z gardła.

Czytaj więcej

Umowa koalicyjna rządu PiS. Podział łupów w Zjednoczonej Prawicy

I tak poznaliśmy dokument, który zawiera szczegółowe informacje o tym, jak podzielone zostaną publiczne pieniądze przyznawane partiom. A ponieważ prawo nie przewiduje takiego podziału, partie obiecały sobie, że zmienią przepisy. Zapisały też, kto dostanie stanowiska wiceministra czy wicewojewody, w jakim resorcie czy jakim regionie. A niektóre stanowiska dzielono wprost pod konkretne nazwiska.

Jarosław Kaczyński i koalicjanci chcieli złamać konstytucję

W dokumencie znalazł się również jednozdaniowy zapis, że partie zobowiązują się do tego, by publicznie nie podnosić niekonstytucyjności planowanych zmian w systemie finansowania partii. To chyba najciekawszy fragment umowy. Bo pokazuje, po pierwsze, że sygnatariusze mieli świadomość, iż te działania będą niezgodne z konstytucją. A zatem – po drugie – wspólnie i w porozumieniu zamierzali świadomie złamać najwyższe prawo Rzeczypospolitej. I zawarli ten plan w tajnej umowie koalicyjnej.

W ostatnich dekadach korsarstwo zostało niemal wyplenione. Ale – jak się okazuje – jedynie z mórz, bo z polityki jeszcze nie.

W dawnych czasach istniała instytucja listu kaperskiego. Jeśli jakieś państwo nie miało pieniędzy na budowę marynarki wojennej, a chciało zaatakować flotę handlową przeciwnika, wynajmowało trudniących się morskim rozbojem korsarzy i podpisywało właśnie listy kaperskie – korsarze otrzymywali prawo do zdobytych podczas wyprawy łupów wojennych. Przypomniały mi się one, gdy czytałem doniesienia TOK FM o tym, co było zawarte w umowie koalicyjnej Zjednoczonej Prawicy zawartej po wyborach z 2019 roku.

Pozostało 80% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: „Płatni zdrajcy, pachołkowie Rosji”. Dlaczego Tusk tak mocno zaatakował PiS
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Parada nie zwycięstwa, ale hipokryzji i absurdu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji