Czytaj więcej
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Jewgienij Prigożyn wypowiedział wojnę rosyjskiemu Ministerstwu Obrony.
W historii Rosji bywało już nie raz, że słabość państwa otwierała drogę uzurpatorom. A chaos był czynnikiem wspierającym. Pominę okres Wielkiej Smuty, kiedy dość szczupłe siły polskich interwentów bez problemu weszły do Moskwy. Dużo bardziej interesująca jest jesień 1917 roku, kiedy budowane przez lata imperium Romanowów sypało się jak domek z kart. Gdyby patrzeć na proporcje sił, bolszewicy w październiku i listopadzie 1917 byli ostatnimi, którzy mogli przejąć władzę. To co im pomogło, to wszechobecna korupcja, zdrada (współpracujących z Niemcami) elit i klasyczny rosyjski „bardak”. Ktoś czegoś nie zrobił na czas, ktoś coś zaniedbał, ktoś wziął „wziątkę”, komuś się nie chciało, ktoś bał się wziąć odpowiedzialność, komuś zabrakło odwagi, ktoś popełnił błąd, ktoś był pijany. Kiereński bez sensu uzbroił bolszewicką Czerwoną Gwardię, a biali dowódcy wstrzymali marsz kozackiego Korpusu na Piotrogród, choć mogli zgnieść rewolucję w zarodku. W tle był chaos przegrywanej wojny i walki o władzę w stolicy. W efekcie wygrali bolszewicy Lenina i Rosja pogrążyła się na dekady w zbrodniczym komunizmie.
Czy Prigożyn wygra z Putinem?
Ponad sto lat później, w sobotę 24 czerwca 2023 roku Putin świetnie rozumiejąc tę analogię w porannym orędziu do narodu odwołał się do tamtych wydarzeń i nazwał je „wbijaniem noża w plecy”. Czy Prigożyn to nowy Lenin, a wagnerowcy to bolszewicy? Nie można tego wykluczyć. Sytuacja na frontach wojny jest podobna jak 1917 roku. Na Kremlu też trwa zajadła walka buldogów pod dywanem. Nie jest tajemnicą, że duża część układu oligarchicznego jest przeciwna wojnie i Putinowi, i choć nikt tego nie mówi głośno, za Prigożynem musi stać silny układ biznesowy i polityczny.
Czytaj więcej
Rosja ma teraz wielki problem ze sobą samą, ale to nie znaczy, że przed jej sąsiadami są same dobre scenariusze.
Czy Prigożyn ma sojuszników?
Kim są jego sojuszniczy? To w pierwszej kolejności wrogowie Szojgu i Gierasimowa. Szojgu jest znienawidzony w armii, więc z pewnością duża część sił zbrojnych przynajmniej po cichu popiera Prigożyna. Bez wątpienia Prigożyn ma też za sobą sporą cześć „siłowników”. I oligarchii, która przestała wierzyć w nieomylność Putina i coraz bardziej ma dość przynoszącej straszne straty wojny. Podsumowując; Prigożyn nigdy nie wypowiedziałby posłuszeństwa Kremlowi, gdyby nie stał za nim układ, który – w jego przekonaniu – daje mu szansę na sukces. Decyzję podjął. Pierwsze kroki są skuteczne. Zajął Rostów nad Donem i Woroneż. Jego siły, niemal kompletnie nie niepokojone idą na Moskwę. To, że go dotąd nie starto w pył jest dowodem, że „bardak”, układ, i ciche poparcie ze strony wojska działa. Dlatego nie należy lekceważyć jego szans. I konsekwencji przewrotu, które dla wszystkich są wciąż zagadkowe. Warto też patrzyć w niebo. Jeśli Putin opuści Moskwę (a wiele na to wskazuje, że już tak się stało), będzie to oznaczać, że szanse puczu bardzo mocno wzrosły i należy się liczyć z końcem Władimira Władimirowicza.